Szef NATO nie ma wątpliwości: "Rosja celowo wywołała światowy kryzys żywnościowy i energetyczny" - powiedział Jens Stoltenberg na konferencji prasowej w Brukseli przed rozpoczęciem spotkania ministrów obrony Sojuszu.
Wojna Rosji przeciwko Ukrainie stanowi największe zagrożenie dla bezpieczeństwa euroatlantyckiego od dekad - podkreślił sekretarz generalny NATO.
Rosja prowadzi brutalną wojnę przeciwko narodowi ukraińskiemu, powodując śmierć i zniszczenie na wielką skalę oraz daleko idące konsekwencje o zasięgu globalnym. Pokazuje to wyraźnie kryzys żywnościowy i energetyczny celowo zorganizowany przez Rosję - powiedział Stoltenberg.
W tym niebezpiecznym świecie musimy wzmocnić NATO i nadal wspierać naszych partnerów - tym właśnie zajmiemy się na spotkaniu ministrów obrony - mówił szef sojuszu.
Sojusznicy są zdecydowani, by dalej dostarczać sprzęt wojskowy, którego Ukraina potrzebuje, by wygrać, w tym ciężkie uzbrojenie i systemy dalekiego zasięgu - dodał.
Przywódcy państw NATO zdają sobie sprawę z presji czasowej. Dlatego w ciągu ostatnich miesięcy (...) zwiększyliśmy wsparcie - oświadczył Stoltenberg.
Należy zauważyć, że teraz dostarczamy więcej broni dalekiego zasięgu, więcej zaawansowanych systemów obrony przeciwlotniczej, zaawansowanej artylerii, ciężkiego uzbrojenia spełniającego nowoczesne standardy natowskie niż wcześniej. Oznacza to, że potrzeba więcej czasu, żeby wyszkolić (ukraińskich żołnierzy) w używaniu (tej broni). (...) Jest pilna potrzeba wsparcia. Ukraina jest w bardzo ciężkiej sytuacji. Trzeba zwiększyć pomoc - skonstatował sekretarz generalny NATO.
Stoltenberg przypomniał, że jeszcze przed inwazją na Ukrainę Rosja domagała się usunięcia żołnierzy i infrastruktury NATO z państw, które przystąpiły do Sojuszu po 1997 r.
Oczywiście (Rosjanie) grozili Ukrainie, ale również grozili NATO, domagając się, by nie było dalszego rozszerzania NATO, oraz (żądając) usunięcia wszystkich wojsk i infrastruktury (natowskiej) z terytorium sojuszników, którzy zostali członkami (Sojuszu) po 1997 roku. Gdybyśmy się na to zgodzili, złamalibyśmy podstawową zasadę, zgodnie z którą każdy kraj może samodzielnie decydować o swojej drodze. (...) Po drugie, oznaczałoby to stworzenie członkostwa pierwszej i drugiej kategorii. Oczywiście nie zgodziliśmy się na to, ale to w sposób wyraźny pokazuje, że cele Rosji sięgają poza Ukrainę i dlatego musimy ją wspierać, ale też wzmocnić zdolności odstraszania we wschodniej części Sojuszu - zaznaczył sekretarz generalny, dodając, że w momencie inwazji na Ukrainę Rosja de facto wycofała się z Aktu Stanowiącego o Wzajemnych Stosunkach, Współpracy i Bezpieczeństwie, zawartego z Sojuszem w 1997 r.