Prezydent Gruzji Salome Zurabiszwili przebywa w Waszyngtonie z misją zapewnienia jej krajowi wsparcia USA gdyby Rosja próbowała rozszerzyć agresję poza Ukrainę. Mówiła o tym w rozmowie z portalem "The Hill".
Amerykańska gazeta zwraca uwagę, że tajemnicze eksplozje w popieranym przez Rosję separatystycznym regionie Naddniestrza w Mołdawii uwydatniły napięcia obecne w krajach sąsiadujących z Rosją.
Zdaniem Zurabiszwili Moskwa nie jest obecnie w stanie zmobilizować wojsk do przeprowadzenia kolejnej operacji. "Wciąż jednak może grać na nerwach i to właśnie robi w Naddniestrzu, próbując wzbudzić strach i zdestabilizować ludność".
W ocenie prezydent Gruzji Rosja pokazuje, że nawet jeśli jest skoncentrowana na Ukrainie, nie zapomina o Mołdawii, a także o jej kraju.
Nasi zachodni partnerzy nie powinni zapominać o Gruzji - apelowała Zurabiszwili.
"The Hill" przypomina, że w minionym tygodniu jeden z najwyższych urzędników separatystycznych na wspieranym przez Rosję terytorium Osetii Południowej w północnej Gruzji wezwał do przeprowadzenia referendum.
Zurabiszwili uznała to za działanie rodem z podręcznika putinowskiej aneksji Krymu z 2014 roku. Wyraziła nadzieję, iż Gruzja będzie przedmiotem zainteresowania administracji prezydenta Joe Bidena, co wysłałoby "ważny sygnał" Moskwie.
Nie mówimy dziś o zwiększeniu pomocy wojskowej (...) lecz bardziej o zademonstrowaniu politycznego wsparcia dla Gruzji i Mołdawii - wyjaśniła Zurabiszwili.