Skład paliw w Proletarsku płonie już trzeci dzień i strażacy na razie nie mają pomysłu, jak go ugasić. Być może będą musieli czekać, aż całe paliwo się wypali. Tak czy siak - z dymem może pójść 18 mld rubli, czyli roczny budżet przeciętnego rosyjskiego miasta.
Wszystko zaczęło się w niedzielę, kiedy w skład paliw w Proletarsku w rosyjskim obwodzie rostowskim uderzyły ukraińskie drony. Co ciekawe, lokalne władze zapewniały wówczas, że atak bezzałogowców został odparty. Miasto znajduje się ok. 250 km od granicy z Ukrainą.
Wtorek jest trzecim dniem pożaru i perspektyw na ugaszenie płonących substancji na razie nie ma. Rosyjskie media przekonują, że pozostaje tylko czekać, aż całe paliwo się wypali.