Sojusz Północnoatlantycki musi przejść niezbędne reformy, by sprostać wyzwaniom rzuconym przez Rosję Władimira Putina. Przez lata członkowie NATO czuli się bezpiecznie. Wojna w Ukrainie zmąciła ten spokój. Zmiany w strukturach Paktu będą mieć charakter fudamentalny.
To nie tylko zmiana "na papierze", ale przede wszystkim fundamentalne przewartościowanie myślenia. Wojna położyła kres światowemu bezpieczeństwu i zmusiła NATO do przejścia na tryb zarządzania kryzysowego. Kluczem dla dalszego funkcjonowania Sojuszu, będzie budowanie siły i skutecznego odstraszania Rosji.
Chodzi o wysłanie Moskwie jasnego sygnału: W razie ataku na którekolwiek z państw członkowskich, Rosjanie nie będą mieć szans.
Od roku powiększane są siły szybkiego reagowania NATO. W nowej strategii pojawią się stopnie gotowości. Według wstępnych założeń Sojusz ma być gotowy do reagowania na zagrożenie poprzez rozmieszczenie 100 tys. żołnierzy w ciągu 10 dni, 200 tys. żołnierzy w ciągu miesiąca i nawet pół miliona wojskowych po 3 miesiącach od pierwszego ataku.
Zmiany dotyczyć będą też kwestii finansowania armii przez poszczególne kraje. Wszystkie państwa Sojuszu mają się zobowiązać do wydawania co najmniej 2 proc. swojego PKB na wojsko. Polska tylko w tym roku podwoi te założenia. Nasz rząd przeznaczy na zbrojenia 3,9 proc. PKB.
W Wilnie trwa szczyt NATO, gdzie podejmowane są kluczowe decyzje dla przyszłości Paktu. Przedstawiciele krajów natowskich i sam sekretarz generalny przyznają, że nie tylko kwestia zagrożenia ze strony Rosji staje się istotna. Problemy pojawiają się także w regionie Indopacyfiku.
Rośnie napięcie między Koreą Północną, jej sąsiadem z południa i Japonią. Cały czas interwencją Chin zagrożony jest Tajwan.
Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg powitał w środę rano premiera Japonii Fumio Kishidę na szczycie NATO w Wilnie, podkreślając brak tolerancji dla naruszeń prawa międzynarodowego przez takie kraje jak Korea Północna.
Stoltenberg zaznaczył, że "żaden inny kraj nie jest bliższym partnerem NATO niż Japonia". Jednocześnie razem z Kishidą podkreślali, że Sojusz zwiększa zainteresowanie i zaangażowanie w Azji.