Dziś w nocy doszło do pożaru w kompleksie magazynów w rejonie Bogorodskoje znajdującym się we wschodnim okręgu administracyjnym Moskwy. Według informacji niezależnego białoruskiego portalu Nexta, zapaliły się magazyny jednego z najstarszych wydawnictw literatury edukacyjnej i pedagogicznej Prosveshcheniye, które po rozpoczęciu wojny praktycznie wymazało Ukrainę z podręczników.
Informacje o pożarze potwierdziło Ministerstwo Sytuacji Nadzwyczajnych Federacji Rosyjskiej. Resort opublikował też zdjęcia z akcji strażaków.
Pożar wybuchł w magazynie z podręcznikami, który jest częścią kompleksu o powierzchni 520 tys. metrów kwadratowych. Ogień objął ponad 33 tys. metrów kwadratowych, doszło do częściowego zawalenia się magazynu - podaje agencja TASS.
Po godzinie 7 czasu moskiewskiego udało się opanować ogień. W akcję gaśniczą zaangażowanych było 109 strażaków.
Niezależny rosyjski portal Mediazona podawał w kwietniu, że tuż po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji na Ukrainę pracownicy wydawnictwa dostali polecenie usunięcia ze wszystkich szkolnych podręczników "nieodpowiednich" wzmianek o Ukrainie.
Dziennikarze Mediazony rozmawiali z pracownikami wydawnictwa. Redaktorzy wyznali, że już od 2014 roku robiono wszystko, by wzmianek o Ukrainie było jak najmniej, ale te wciąż się pojawiają, dlatego po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji konieczna była dodatkowa redakcja części tekstów.
Kilka lat temu z rozdziałów opisujących symbole innych państw nakazano usunąć flagę Ukrainy. Jeśli podawane były stolice danych państw, to Kijów był zastępowany inną nazwą. Teraz restrykcje idą dalej.
"Mamy konstruować podręczniki tak, aby wyglądało, że Ukraina po prostu nie istnieje" - powiedział jeden z pracowników wydawnictwa. "To ogromny problem, kiedy w podręczniku nie ma informacji o danym kraju. Dziecko, które dorasta bez takiej wiedzy, będzie bardziej skłonne uwierzyć w narracje prezentowaną w telewizji" - dodał.
Najwięcej problemów mają osoby tworzące podręczniki do historii. "Jeśli to możliwe, najlepiej nie wymieniać Ukrainy w ogóle. Teraz nasze podręczniki piszą o Kijowie głównie w kontekście Rusi Kijowskiej i wyzwolenia miasta w czasie drugiej wojny światowej" - podkreślił redaktor. Jego zdaniem ważne jest to, w jakim kontekście podana jest dana informacja. "Możemy swobodnie opisywać jak armia radziecka wyzwoliła Kijów, ale niepodległa Ukraina już nie wchodzi w grę" - zaznaczył.
Czasem redaktorzy szukają innych sformułowań, które mogłyby zastąpić słowo Ukraina, ale jak tłumaczą, w większości przypadków kończy się to tym, że całe akapity tekstu zostają usunięte.
Według Mediazony po rozpoczęciu się rosyjskiej inwazji na Ukrainę dostali też instrukcję, aby nie wypowiadać się na jej temat w mediach społecznościowych. Pracownikom nakazano też usunięcie informacji o swoich kontach w serwisach takich jak Facebook czy Instagram z firmowych wizytówek i stopek mailowych.
W podręcznikach zakazano również wspominania o właścicielu tych portali - firmie Meta. System służący do cenzurowania tekstów znalazł zakazaną wzmiankę w podręczniku do biologii. Jak się okazało, naruszenie dotyczyło słowa metabolizm. Ostatecznie jednak wzmianki nie usunięto. Rosyjscy uczniowie nadal mogą się uczyć o metabolizmie.