Lwów oraz okoliczne miejscowości przygotowują się na ewentualny atak wojsk rosyjskich. Kluczowe budynki i miejsca, wejścia i okna zabezpieczane są przez mieszkańców workami z piaskiem, na każdym osiedlu są obywatelskie patrole, oddolnie stawiane są też blokposty, czyli blokady na ulicach gdzie kontroluje się kierowców w poszukiwaniu dywersantów.
Jak informuje nasz specjalny wysłannik Krzysztof Zasada, potężne posterunki z kilkudziesięcioma osobami stoją na głównych trasach wjazdowych do miasta.
Te punkty zbudowano z betonowych bloków, worków z piaskiem, stalowych krzyżaków, a także opon. Umocnienia można też zauważyć np. przy wjazdach na nowoczesne osiedla. Tam powstają posterunki z worków z piaskiem.
Drogi wylotowe do Polski też poprzecinane są posterunkami kontrolnymi, obsadzone są przez wojsko, ale także mieszkańców pobliskich miejscowości. Z kolei oni sami również zablokowali wjazdy do swych wsi i miasteczek z głównej drogi. To konstrukcje z żelbetonu, worków z piaskiem, a także opon.
Na całej trasie tworzą się potężne korki, ale nikt nie narzeka.
Drugi z naszych specjalnych wysłanników Maciej Sztykiel, zszedł do jednej z Cerkwii. Tam, w podziemiach, są tony zebranego jedzenia, bielizny, ubrań, i dziesiątki kobiet, które wiążą siatki maskujące dla - jak mówią - "naszych chłopców, wojaków". Będą kamuflować położenie czołgów.
Pani Ola mówi, że ochotników jest więcej niż miejsca.
Nie ma miejsca, wszyscy pracują. Ludzie przychodzą o 6 rano i pracują do wieczora. Musimy się bronić. Bardzo dziękuję waszym ludziom, że nam pomagają. W każdej chwili może być tutaj wszystko to, co jest w Kijowie, Chersoniu, Charkowie. Wszystko. Boimy się, czekamy co będzie dalej - mówi pani Ola naszemu specjalnemu wysłannikowi.
Jednak jak zapełnia Maciej Sztykiel, wiarę w zwycięstwo Ukrainy czuć na każdym kroku.