Wielka Brytania i Niemcy podzielają to samo poczucie "przerażenia i odrazy" w związku z "brutalnością rozpętaną" przez Rosję na Ukrainie, w tym z "niewybaczalnym" ostrzałem uchodźców - oświadczył premier Boris Johnson po rozmowie z kanclerzem Olafem Scholzem.
"Zbrodnią wojenną jest masowe atakowanie ludności cywilnej, a zbrodnie na Ukrainie nie pozostaną niezauważone ani bezkarne" - zapewnił Johnson. Podkreślił, że rosyjskiemu prezydentowi Władimirowi Putinowi nie udało się zrealizować na Ukrainie swoich celów.
Europa, którą znaliśmy zaledwie sześć tygodni temu, już nie istnieje. Inwazja Putina uderza w podstawy bezpieczeństwa naszego kontynentu, ale jego ambicja, by nas podzielić, ewidentnie się nie powiodła. Wręcz przeciwnie, udało mu się zjednoczyć Europę i cały sojusz transatlantycki we wsparciu dla Ukrainy i w silnej solidarności ze sobą - dodał Boris Johnson.
Z kolei kanclerz Olaf Scholz poinformował, że Niemcy mogą zakończyć import ropy z Rosji w tym roku. Zastrzegł jednak, że jego kraj będzie potrzebować więcej czasu, aby zrezygnować z rosyjskiego gazu.
Scholz zapewnił też, że Niemcy będą nadal dostarczać broń Ukrainie, aby pomóc jej odeprzeć inwazję Rosji.
Szef donieckiej administracji obwodowej Pawło Kyryłenko powiedział, że rośnie liczba ofiar śmiertelnych przeprowadzonego w piątek przez wojska rosyjskie ataku rakietowego na dworzec kolejowy w Kramatorsku, na wschodzie Ukrainy. Z ostatnich informacji wynika, że zginęło 50 osób, wśród nich jest pięcioro dzieci. Poprzednio Kyryłenko informował o 39 zabitych.
Kyryłenko zaznaczył, że bilans ofiar nie jest kompletny i może jeszcze wzrosnąć.
Na dworcu w Kramatorsku w momencie ataku znajdowało się około 4 tys. osób, w większości ludzie starsi, kobiety i dzieci, które oczekiwały na ewakuację z Donbasu do bezpieczniejszych regionów Ukrainy - informowały władze miasta.
Kyryłenko podkreślił, że dworzec zaatakowano rakietą Toczka-U, którą siły rosyjskie z premedytacją wystrzeliły w zatłoczony cywilami obiekt.
Wcześniej szef władz obwodowych przekazał, że rosyjska propaganda zaczęła rozpowszechniać fałszywe wiadomości, według których atak miał zostać przeprowadzony przez siły ukraińskie.
Serwis śledczy Conflict Intelligence Team uznał po przeanalizowaniu dostępnych informacji, że rakieta prawdopodobnie nadleciała z południa, południowego zachodu lub zachodu, czyli mogła być wystrzelona z terenów zajmowanych przez siły rosyjskie.