Fragmenty ogona odrzutowca, który spadł w okolicach Tweru, odnaleziono prawie dwa i pół kilometra od szczątków reszty maszyny. To najnowsze informacje podawane przez rosyjskie media w sprawie śmierci Jewgienija Prigożyna i jego kompanów z Grupy Wagnera.
W środę późnym popołudniem w Rosji doszło do katastrofy samolotu, na którego pokładzie miał być szef wagnerowców Jewgienij Prigożyn oraz dziewięć innych osób.
Na odgrodzonym od osób postronnych terenie wciąż pracują eksperci i mundurowi. Teraz trwa poszukiwanie czarnych skrzynek. Prowadzący akcję twierdzą, że udało się już natomiast odnaleźć ciała wszystkich osób, które znajdowały się na pokładzie. Półciężarówkami nad ranem zabrano je do zakładu medycyny sądowej w Twerze.
Akcja poszukiwawczo-ratownicza została w nocy na dłuższy czas przerwana, bo nad okolicą przeszła potężna ulewa.
Ciekawe jest to, że rosyjskie media nie poświęcają katastrofie zbyt wiele miejsca. Jest to jedna z wielu informacji na prokremlowskich kanałach, a mowa jest o wypadku.
Agencja TASS na przykład publikuje jedynie listę osób, które miały być na pokładzie odrzutowca. Z kolei białoruska państwowa agencja Biełta ostatnią informację o Prigożynie podała wczoraj wieczorem. Dziś nie ma jej na głównej stronie.
Domniemaną śmierć Prigożyna szeroko komentuje m.in. Instytut Studiów nad Wojną (ISW). Amerykański think tank uważa za niemal pewne, iż to Putin nakazał zestrzelenie samolotu Prigożyna, "o ile nie pojawią się dowody świadczące, że jest inaczej". Jak tłumaczą analitycy, jest nadzwyczaj nieprawdopodobne, by ktoś z ministerstwa obrony Rosji - jak minister Siergiej Szojgu czy szef sztabu Walerij Gierasimow - dokonał zabójstwa Prigożyna bez polecenia Putina.
Analitycy przypominają, że od czasu buntu Prigożyna przeciwko ministerstwu obrony w czerwcu br. zarówno ten resort, jak i Kreml, zaczęły niszczyć Grupę Wagnera i osłabiać autorytet Prigożyna. W ostatnim czasie ministerstwo obrony tworzyło nowe "prywatne firmy wojskowe", które miały zastąpić Grupę Wagnera w Afryce i na Bliskim Wschodzie, i werbowały do nich wagnerowców. Stworzono warunki, w których Prigożyn nie mógł już wspierać swoich najemników. Niektórzy dowódcy Grupy Wagnera - jak się wydaje - porzucili tę formację na rzecz "firm wojskowych" ministerstwa obrony. Mnożyły się doniesienia, że najemnicy odchodzą z Grupy Wagnera ze względu na zmniejszony żołd. Putin mógł uznać, że wagnerowcom zaczęło bardziej zależeć na wynagrodzeniach i pracy w nowych formacjach najemniczych niż na lojalności wobec Prigożyna i że wobec tego może pozwolić sobie na zabicie buntownika - oceniają eksperci.
Zwracają uwagę, że według źródeł rosyjskich powiązanych ze służbami bezpieczeństwa osobą, która zablokowała aktywność Grupy Wagnera w Afryce, jest wiceszef rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU Andriej Awierianow. To właśnie Awierianow według niektórych doniesień "aktywnie uczestniczył w innej głośnej próbie zabójstwa, którą było otrucie Siergieja i Julii Skripalów" w W. Brytanii w 2018 roku" - przypomina ISW.