"Rosyjskie ataki na ukraińskie miasta i sieć energetyczną nie złamią woli walki Ukraińców, a przy topniejących zapasach precyzyjnych pocisków Rosja nie będzie w stanie utrzymać takiego nasilenia ostrzałów przez długi czas" – uważa amerykański Instytut Studiów nad Wojną (ISW). W najnowszym raporcie think tank ocenia również, że mimo deklaracji prezydenta Białorusi Aleksandra Łukaszenki o rozmieszczeniu "regionalnego zgrupowania" wojsk rosyjsko-białoruskich, ryzyko ataku lądowego na Ukrainę z terytorium Białorusi pozostaje niskie.
Wojska rosyjskie przeprowadziły w poniedziałek zmasowany atak rakietowy na ponad 20 ukraińskich miast, w tym na centrum Kijowa. Według ukraińskiego sztabu wystrzeliły 84 pociski manewrujące i 24 drony, w tym 13 irańskich maszyn typu Shahed-136. Ukraińska obrona przeciwlotnicza zestrzeliła 43 pociski i 13 dronów.
Ukraińskie media podały, że rosyjskie pociski uderzyły w 70 celów, w tym 29 określanych jako elementy infrastruktury krytycznej, cztery wielopiętrowe budynki, 35 budynków mieszkalnych i szkołę.
Prezydent Rosji Władimir Putin twierdził, że ostrzał był odwetem za sobotni atak na Most Krymski, poprzez który Rosjanie wysyłają wojska na okupowany Krym. Ukraiński wywiad wojskowy HUR ogłosił jednak, że ostrzały przygotowywano już wcześniej, co sugeruje, że prawdziwym celem Putina było odwrócenie uwagi od porażek jego armii na wschodzie Ukrainy.
Nacjonalistyczni rosyjscy "blogerzy wojskowi" wyrażali zadowolenie z ostrzałów ukraińskich miast, a wiceszef rosyjskiej Rady Bezpieczeństwa Dimitrij Miedwiediew zapowiedział kolejne ataki. Ukraińskie i zachodnie wywiady informowały jednak wcześniej, że Rosja wykorzystała już znaczną część swoich precyzyjnych pocisków, a "Putin prawdopodobnie wie lepiej niż Miedwiediew i blogerzy wojskowi, że nie może podtrzymać ataków o takim nasileniu przez długi czas" - ocenia ISW.
W poniedziałkowych ostrzałach wiele rakiet trafiło w cele cywilne, a nie wojskowe. Rosyjskie ministerstwo obrony twierdziło, że uderzono w ukraińskie ośrodki dowodzenia i infrastrukturę energetyczną, ale z materiałów zamieszczanych w mediach społecznościowych wynika, że w rzeczywistości ucierpiał plac zabaw dla dzieci, park, niemieckie biuro wizowe, centrum biznesowe i inne obiekty cywilne - podkreślają eksperci.
Ponadto ukraińska obrona przeciwlotnicza zestrzeliła połowę użytych przez Rosję pocisków i dronów. "Rosyjskie ataki na ukraińską sieć energetyczną nie złamią raczej woli walki Ukrainy, a zużywanie w tym celu przez Rosję ograniczonych zapasów precyzyjnej broni może pozbawić Putina możliwości zakłócenia trwającej ukraińskiej kontrofensywy w obwodach chersońskim i ługańskim" - napisano w raporcie.
Prezydent Białorusi Łukaszenka zapowiedział w poniedziałek utworzenie "regionalnego zgrupowania" wojsk rosyjskich i białoruskich na terenie jego kraju. Według ISW rosyjska część zgrupowania składać się będzie zapewne z poborowych lub rekrutów o niskiej gotowości bojowej, którzy nie będą stanowili znacznego konwencjonalnego zagrożenia militarnego dla Ukrainy.
Kreml może się starać wykorzystać dodatkowe rosyjskie wojska na Białorusi, by zatrzymać siły ukraińskie w pobliżu Kijowa i zapobiec w ten sposób ich zaangażowaniu w kontrofensywy na wschodzie i południu kraju. ISW ocenia, że ze względu na koszty wewnętrzne Łukaszenka nie mógłby sobie pozwolić na aktywne włączenie Białorusi do wojny przeciwko Ukrainie, a Rosja nie jest w stanie utworzyć sił uderzeniowych na Białorusi z istniejących jednostek w krótkim czasie.
Na froncie siły ukraińskie wyzwoliły już prawdopodobnie ponad 200 kilometrów kwadratowych terytorium w obwodzie ługańskim. Wojska rosyjskie kontynuowały nieskuteczne próby odzyskania utraconych niedawno terenów w obwodzie chersońskim oraz ataki lądowe w pobliżu Doniecka - napisano w raporcie ISW.