Doradca ministra spraw wewnętrznych Ukrainy Wadym Denysenko poinformował w ukraińskiej telewizji, że Rosjanie zaczęli wykorzystywać lotnisko w Brześciu na zachodzie Białorusi, przy granicy z Polską, do ataków rakietowych na Ukrainę.
Ofensywa z Białorusi tak naprawdę już się zaczęła. Ponadto, Rosjanie zaczęli wykorzystywać lotnisko w Brześciu do ostrzału rakietowego naszego terytorium - powiedział Denysenko.
Dodał, że białoruski reżim nie jest gotowy do wysłania swoich wojsk lądowych na Ukrainę, ale presja ze strony Rosji w tej sprawie jest tak duża, że nie można wykluczyć, iż dojdzie do takiego ataku.
Wczoraj ukraiński sztab generalny ogłosił, że choć władze Białorusi oficjalnie zaprzeczają, iż biorą udział w wojnie, to jednak udostępniają swoje terytorium, lotniska i sieci transportowe dla wojsk rosyjskich.
Z kolei w nocy ukraiński sztab generalny poinformował w komunikacie na Facebooku, że Rosja rozlokowuje na Ukrainie dodatkowe jednostki artylerii i przesuwa je w rejon miasta Izium, w kierunku na Donbas.
"Rosjanie tworzą też nowe grupy ofensywne, włączając również te jednostki, które poprzednio zostały wycofane. Pewne jednostki z obwodu kijowskiego są przemieszczane w innych kierunkach" - podaje sztab.
Sztab podał też, że w zajętym na początku marca przez rosyjskie wojska Chersoniu Moskwa przygotowuje "referendum". Ma doprowadzić do utworzenia na tym obszarze prorosyjskiej, separatystycznej "republiki ludowej".
Wzorem miałyby być separatystyczne "republiki ludowe" w Donbasie - ługańska i doniecka, których "niezależność" uznała w lutym Moskwa.
O groźbie "referendum" w Chersoniu mówił niedawno także prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.
300-tysięczny Chersoń jest strategicznie ważnym ośrodkiem na południu Ukrainy i jedynym miastem-stolicą obwodu, które zostało zajęte przez wojska rosyjskie.