Bałkańska redakcja telewizji Al-Dżazira alarmuje, że w Chorwacji uruchomiono portal rozpowszechniający rosyjską propagandę. Publikowane są tam m.in. treści rosyjskich państwowych agencji informacyjnych przetłumaczone na język chorwacki.

Mowa o portalu Pravda-hr, gdzie publikowane są teksty rosyjskich mediów, w tym państwowych agencji TASS i RIA Nowosti. Stronę podzielono na kilka bloków tematycznych: "Chorwacja", "Unia Europejska", "Ukraina", "Rosja" i "Pokój". Odbiorca dostaje tam treści odzwierciedlające narrację Kremla w kwestii relacji z UE czy wojny w Ukrainie.

To medium ma jasny cel: dezinformację, i oczywisty cel polityczny. To jeden z głównych problemów chorwackiej sceny medialnej, a władze nie podejmują żadnych działań w tej sprawie - ocenił w rozmowie z Al-Dżazirą przewodniczący Stowarzyszenia Chorwackich Dziennikarzy Hrvoje Zovko.

Do sprawy odniósł się również były ambasador Chorwacji w Rosji Bożo Kovaczević. Stronę nazwał "elementem rosyjskiej wojny hybrydowej" przeciwko samej Chorwacji i Zachodowi.

Dopóki strony wojny (na Ukrainie - red.) nie osiągną porozumienia, możemy oczekiwać eskalacji tych działań, w tym wzmocnienia dezinformacji i działań cybernetycznych - powiedział dyplomata.

Zagrzeb również uczestnicy w pomocy wojskowej dla Ukrainy. Dane chorwackiego MON-u mówią, że do tej pory wsparli Ukraińców na kwotę ok. 180 mln euro. Chorwacja zaoferowała także pomoc w rozminowywaniu kraju i ściganiu zbrodniarzy wojennych, podkreślając swoje doświadczenie w tych kwestiach zdobyte po wojnie z lat 90., towarzyszącej rozpadowi Jugosławii.

Stanowisko krytyczne w kwestii pomocy Ukraińcom wielokrotnie wyrażał sam prezydent Chorwacji, Zoran Milanović. Sprzeciwiał się m.in. szkoleniu ukraińskich żołnierzy i wysyłaniu na Ukrainę jakiejkolwiek broni. W jego opinii to jedynie wydłuża wojnę.

Polityk wpisuje się również w narrację Moskwy, twierdząc, że konflikt w Ukrainie jest "wojną zastępczą NATO i USA", a powodem jego wybuchu było "stałe prowokowanie Rosji".