Trwa szósty dzień ukraińskiego ataku na obwód kurski w Rosji i 900. dzień wojny. W sobotę Wołodymyr Zełenski oficjalnie potwierdził, że lądowe siły Kijowa biorą udział w operacji na terenie wroga. Nic nie wskazuje na to, że ukraińska ofensywa dobiega końca, chociaż Rosjanie posłali do zaatakowanego regionu swoje siły. Oto najnowsze informacje o nieoczekiwanym zwrocie akcji w rosyjskiej inwazji na Ukrainę.
Dziś otrzymałem kilka meldunków od naczelnego dowódcy (Ołeksandra) Syrskiego dotyczących linii frontu i naszych działań mających na celu przeniesienie wojny na terytorium agresora. Ukraina udowadnia, że rzeczywiście potrafi przywrócić sprawiedliwość i zapewnić niezbędną presję na agresora - przekazał w sobotę Wołodymyr Zełenski.
Chociaż w piątek ukraiński przywódca odniósł się do ataku w kierunku Kurska, zrobił to enigmatycznie. Wówczas stwierdził jedynie, że "Rosja musi poczuć, że trwa wojna".
To tyle, jeśli chodzi o oficjalne komunikaty z Kijowa. Pod tym względem Ukraina prowadzi swoją operację wzorowo, nie chełpiąc się atakami i wyciszając medialny zgiełk wokół jednego z najbardziej zaskakujących zwrotów akcji w czasie trwającej wojny.
Więcej na temat wydarzeń pod Kurskiem mówią Rosjanie. Aleksiej Smirnow, pełniący obowiązki gubernatora Kurska, nakazał lokalnym służbom przyspieszenie ewakuacji cywilów z zagrożonych obszarów. W sobotę rosyjska agencja prasowa TASS poinformowała, że przesiedlono stamtąd ponad 76 000 osób.
Moskwa wprowadziła reżim operacji antyterrorystycznej na terenach obwodów kurskiego, biełgorodzkiego i briańskiego. Decyzja przyznaje władzom i służbom siłowym specjalne uprawnienia, w tym: ograniczenie ruchy cywilnego, możliwość ustanowienia punktów kontrolnych, konfiskaty pojazdów cywilnych, zakaz sprzedaży alkoholu, czy możliwość zajmowania budynków przez wojsko.
Wojna do nas dotarła - powiedziała w Moskwie AFP jedna z ewakuowanych mieszkanek obwodu kurskiego.
Rosja pcha w rejon walk nowe siły. Generał Walerij Gierasimow przyznaje, że Ukraińców nie udało się wypchnąć poza Rosję, ale twierdzi, iż początkowy impet uderzenia został powstrzymany.
Podobnego zdania są rosyjscy przedstawiciele OSINT-u (wywiadu opartego na otwartych źródłach). Ich zdaniem sytuacja w rejonie Kurska zaczęła się stabilizować. Jednakże - i to Rosjanie także przyznają - ukraińskie wojsko szybko rozbudowuje swoje siły, logistyka sił Kijowa działa bez zarzutu, sprzęt uszkodzony błyskawicznie jest transportowany w bezpieczne rejony, rotacja personelu działa tak jak powinna. Operacja w obwodzie kurskim była zaplanowana dobrze i wyrzucić Ukraińców spod Kurska będzie ciężko.
Rosjanie podjęli decyzję o przerzuceniu znacznych sił w celu obrony. Pod Kursk zmierzają lub już tam dotarli żołnierze batalionów powietrznodesantowych, piechoty morskiej (z kierunku chersońskiego), strzelcy zmotoryzowani (z kierunku zaporoskiego i charkowskiego), piechota walcząca pod Pokrowskiem (Donbas), czeczeńscy bojownicy z "Achmat" przerzuceni spod Ługańska i gwardyjska armia pancerna.
Instytut Badań nad Wojną, powołując się na źródła ukraińskie dochodzi do wniosku, że Rosjanie rzucają pod Kursk kombinowane siły złożone ze świeżych poborowych i żołnierzy bardziej doświadczonych. Moskwa za wszelką cenę chce uniknąć przerzucenia znacznych sił z priorytetowych kierunków w Donbasie. Przemarsz wojsk w kierunku Kurska transmituje rosyjska telewizja państwowa.
Rosyjskie media informują o udanym ataku rakietą Iskander-M na stanowisko dowodzenia Sił Zbrojnych Ukrainy w obwodzie kurskim. Agencja państwowa TASS podała w sobotę, że w uderzeniu "zginęło 15 osób". Analiza nagrania zamieszczonego przez rosyjski MON wykazuje, że pocisk nie trafił w obiekty, w które celowano.
Na rosyjskie dowództwo spadła także krytyka za dopuszczenie do zniszczenia kolumny wojskowej. Transporty z rosyjskimi żołnierzami kierowanymi na front w obwodzie kurskim jechały przez miejscowość Oktiabrskoje bez żadnej osłony. Kolumna została prawdopodobnie trafiona przez ukraiński GMLRS HIMARS. Według niepotwierdzonych informacji, mogło tam zginąć nawet pół tysiąca żołnierzy Rosji.