Rośnie liczba zatrutych dopalaczami w Katowicach. Od czwartkowego wieczora do tamtejszych szpitali trafiło 70 osób - m.in. kobieta w ciąży. Część z nich wypisano już do domów. Życie żadnego z pacjentów nie jest zagrożone.

Dość często te osoby były nieprzytomne, spały lub były ospałe, kontakt z nimi był utrudniony - mówi o pacjentach przywiezionych z objawami zatrucia rzecznik szpitala Bonifratrów w Katowicach Damian Stępień. Przyznaje też, że zdarzały się osoby agresywne. Kłócili się z zespołem medycznym, krzyczeli - wylicza.

Policjanci z wydziału zwalczającego przestępczość narkotykową w katowickiej komendzie sprawdzają, jaki dopalacz doprowadził do zatrucia. Najczęściej pojawia się nazwa Mocarz - powiedział rzecznik katowickiej policji komisarz Jacek Pytel. Poinformował również, że zlecono badania toksykologiczne. 

Dwa dni temu zatrzymano mężczyznę, który sprzedawał dopalacze w internecie. Policja sprawdza, czy może to mieć związek z zatruciami.

W ub. roku Wojewódzka Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Katowicach odnotowała w całym regionie 602 przypadki zatruć dopalaczami. Trzy osoby zmarły. W pierwszym kwartale br. zatruć było już ok. 300, z czego ponad 250 osób wymagało leczenia szpitalnego.

Według danych Sanepidu najliczniejszą grupą ofiar dopalaczy są młodzi ludzie w wieku od 15 do 24 lat. Najwięcej dopalaczy w regionie sprzedaje się w Wodzisławiu Śląskim, Katowicach, Chorzowie, Częstochowie, Rybniku, Gliwicach, Bytomiu, Rudzie Śląskiej i Sosnowcu.