28 osób w ciągu dwóch ostatnich dni trafiło do szpitali w Katowicach z objawami zatrucia prawdopodobnie dopalaczami. Na razie skład groźnego dla zdrowia i życia środka, które zażyły, nie jest znany. Zlecono badania toksykologiczne.
Jak powiedział nam rzecznik katowickiej policji, to prawdopodobnie jakaś substancja do palenia. Wśród osób, które się zatruły, wymieniana była nazwa "Mocarz".
W czwartek późnym wieczorem w ciągu kilku godzin do szpitali z objawami zatrucia trafiło osiem młodych osób. W piątek od rana - 20 kolejnych. Do zatruć doszło w różnych punktach miasta. Trzema odurzonymi zaopiekowano się na Placu Wolności.
Życiu osób, które trafiły do szpitali, zdaniem lekarzy nie zagraża już niebezpieczeństwo.
Policja ustala, czy wszyscy zażywali dopalacze, a jeśli tak to, skąd je mieli. Policjanci proszą o kontakt osoby, które mogą wskazać źródło pochodzenia trującej substancji.
Ale na tym nie koniec. Pięciu pacjentów w związku z intoksykacją dopalaczami trafiło do poznańskich lecznic. W środę na ulicy znaleziono cztery nieprzytomne osoby - na razie jednak nie udało się ustalić, czym dokładnie się zatruły.
W ubiegłym roku Wojewódzka Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Katowicach odnotowała w całym regionie 602 przypadki zatruć dopalaczami. Trzy osoby zmarły. W pierwszym kwartale tego roku zatruć było już natomiast około 300, z czego ponad 250 osób wymagało leczenia szpitalnego.
Według danych Sanepidu, najczęstsze ofiary dopalaczy to młodzi ludzie w wieku od 15 do 24 lat. Najwięcej tego typu środków sprzedaje się w regionie w Wodzisławiu Śląskim, Katowicach, Chorzowie, Częstochowie, Rybniku, Gliwicach, Bytomiu, Rudzie Śląskiej i Sosnowcu.
(j.)