Policjanci i inspektorzy sanepidu wykryli w jednym z gdańskich sklepów ok. 500 opakowań z podejrzanymi substancjami. Eksperci nie wykluczają, że mogą być to dopalacze. Odpowiedź na to pytanie poznamy jednak dopiero po szczegółowych badaniach.
W sklepie w Gdańsku-Wrzeszczu zabezpieczono głównie saszetki z tajemniczym proszkiem oraz suszem roślinnym. Mogą to być substancje psychoaktywne, zagrażające zdrowiu lub życiu. Sanepid wszedł i zabezpiecza te substancje, my udzielamy asysty w związku z informacją, że mogą tam się znajdować środki zagrażające życiu i zdrowiu. Teraz oczywiście te saszetki trafią do badań, celem stwierdzenia, czy są tam jakieś substancje zakazane ustawą - wyjaśnia w rozmowie z naszym reporterem Magdalena Michalewska, oficer prasowy gdańskiej policji. Alina Chamerska z powiatowej stacji sanitarno-epidemiologicznej w Gdańsku przyznaje, iż jest podejrzenie, że w saszetkach są tak zwane środki zastępcze, czyli dopalacze.
Co ciekawe, dzisiejsza kontrola to druga akcja w tym miesiącu w tym samym sklepie. 5 października w dwóch punktach na terenie Gdańska zabezpieczono łącznie mniej więcej 400 opakowań z podobnymi, podejrzanymi substancjami. Niestety - mimo wielu podejrzeń - wciąż nie wiadomo, czym dokładnie się tam handluje. Sanepid ma bowiem aż półtora roku na zbadanie podejrzanych środków. Możliwe więc, że będzie powtarzał takie akcje do czasu uzyskania wyników.