Nie będzie żadnych opóźnień w stosowaniu rozporządzenia o mechanizmie "pieniądze za praworządność": jego zapisy będą stosowane od 1 stycznia 2021 roku – ogłosiła szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. To zła wiadomość dla rządów Mateusza Morawieckiego i Viktora Orbana, które - sprzeciwiając się mechanizmowi - groziły zawetowaniem nowego unijnego budżetu, ale ostatecznie zgodziły się na kompromis.
Przypomnijmy, w czasie ubiegłotygodniowego szczytu w Brukseli Polska i Węgry zrezygnowały z zawetowania unijnego budżetu, zgadzając się na kompromisowe porozumienie ws. mechanizmu "pieniądze za praworządność". Zgodnie z kompromisem, uzależnienie wypłat unijnych funduszy od przestrzegania zasad państwa prawa zostało utrzymane, ale szefowie państw i rządów Unii przyjęli - niewiążącą prawnie - deklarację szczytu, której jednym z ustaleń było odroczenie stosowania mechanizmu praworządnościowego do czasu decyzji Trybunału Sprawiedliwości UE ws. zgodności tego mechanizmu z unijnym prawem.
Przyjmowano, że na decyzję TSUE trzeba będzie poczekać co najmniej dwa lata, co odsuwało w czasie groźbę odbierania krajom unijnych pieniędzy za nieprzestrzeganie zasad praworządności.
Teraz jednak ogłoszenie przez Warszawę i Budapeszt sukcesu w kwestii odroczenia stosowania rozporządzenia praworządnościowego wydaje się nieco przedwczesne.
Szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen zapowiedziała właśnie, że żadnych opóźnień w stosowaniu mechanizmu "pieniądze za praworządność" nie będzie.
Stwierdziła również wprost, że liczy na przyspieszoną procedurę w Trybunale Sprawiedliwości UE.
Oznacza to, że jeśli TSUE uzna mechanizm za zgodny z unijnym prawem, to unijne fundusze będą mogły być odbierane krajom już za kilka miesięcy, a nie za kilka lat.
Ursula von der Leyen oświadczyła także, że wszystkie przypadki naruszeń zasad praworządności będą uwzględniane od 1 stycznia przyszłego roku. Może to oznaczać, że procedury będą wszczynane od razu, a kary będą nakładane dopiero po orzeczeniu TSUE.
Stosowania mechanizmu praworządnościowego już od Nowego Roku domaga się również Parlament Europejski.
W rezolucji, która ma być głosowana dzisiaj wraz z unijnym budżetem, eurodeputowani grożą odmową ostatecznego zatwierdzenia budżetu UE, jeśli Komisja Europejska nie będzie stosować mechanizmu właśnie od 1 stycznia 2021.
Parlament Europejski zapowiada także, że zwróci się do TSUE o rozpoznanie sprawy mechanizmu "pieniądze za praworządność" w trybie przyspieszonym.
Eurodeputowani podważają jeszcze inne ustalenie szczytu: wynegocjowane przez Polskę i Węgry zapewnienie, że rozporządzenie praworządnościowe będzie stosować się jedynie do nowego unijnego budżetu - na lata 2021-27 - i do Funduszu Odbudowy (który ma pomóc unijnym gospodarkom dotkniętym kryzysem wywołanym przez pandemię), czyli nie obejmie płatności z obecnej perspektywy finansowej, które mogą być rozliczane do 2023 roku.
W rezolucji eurodeputowanych czytamy, że rozporządzenie "będzie musiało być stosowane do wszystkich zobowiązań i płatności".
Odmowa zatwierdzenia budżetu UE przez Parlament Europejski oznaczałaby, że rachunki Komisji Europejskiej nie zostałyby rozliczone i musiałaby ona w końcu wykonać zalecenia PE.