Międzynarodowi eksperci z misji poszukiwawczej chcą powrócić na miejsce katastrofy malezyjskiego Boeinga 777 w obwodzie donieckim na wschodniej Ukrainie tak szybko, jak tylko będzie to możliwe - oświadczył w Charkowie szef misji Pieter-Jaap Aalbersberg. Dodał, że dotychczas w Holandii zidentyfikowano ciała 23 osób. "Ten proces dopiero się rozpoczyna" - podkreślił.
W środę premier Holandii Mark Rutte poinformował o zawieszeniu prac misji w miejscu katastrofy ze względu na trwające tam starcia sił ukraińskich z prorosyjskimi separatystami.
Mamy nadzieję, że sytuacja w zakresie bezpieczeństwa ustabilizuje się w najbliższym czasie i będziemy mogli przeprowadzić pełną inspekcję tego miejsca i zakończyć naszą misję. Mamy nadzieję, że będziemy mogli tam powrócić, jak tylko stanie się to możliwe - powiedział.
Aalbersberg poinformował, że w czasie prac misji w miejscu tragedii pracujący tam specjaliści zebrali dziesięć pojemników z rzeczami osobistymi ofiar. Staramy się zebrać te rzeczy, które mogą mieć wartość dla bliskich katastrofy: zabawki, albumy ze zdjęciami, paszporty - zaznaczył.
Szef misji przekazał, że w ostatnich dniach nie odleziono wielu szczątków ludzkich. Zwrócił uwagę, że większość z nich zebrano jeszcze przed przyjazdem międzynarodowych ekspertów. To, że nasza ekipa znalazła ich niewiele, oznacza, że praca, której dokonano bezpośrednio po katastrofie była większa, niż przypuszczaliśmy - oświadczył.
Samolot linii Malaysia Airlines lecący z Amsterdamu do Kuala Lumpur rozbił się po zestrzeleniu pociskiem rakietowym ziemia-powietrze 17 lipca. W katastrofie zginęli wszyscy pasażerowie i cała załoga - łącznie 298 osób, w większości obywatele Holandii.
W środę holenderski urząd ds. bezpieczeństwa (OVV), na prośbę władz ukraińskich kierujący śledztwem w sprawie przyczyn katastrofy, poinformował, że ze względu na utrudniony przez walki dostęp do miejsca wypadku swój wstępny raport opublikuje we wrześniu, a nie - jak planowano - w sierpniu.
(mal)