Znany biznesmen i były szef ukraińskiej dyplomacji Petro Poroszenko zwyciężył w wyborach prezydenckich na Ukrainie - wynika z sondaży powyborczych. Poroszenko zdobył ponad 50 proc. głosów i tym samym zwyciężył w pierwszej turze głosowania.

Poroszenko uzyskał 55,9 proc. głosów - poinformowały pracownie socjologiczne skupione w tzw. Narodowym exit poll; Tymoszenko, największa rywalka Poroszenki, otrzymała 12,9 proc. głosów. Według sondażu przeprowadzonego przez ukraińskie stacje telewizyjne Poroszenko otrzymał 57,3 proc. głosów, a Tymoszenko poparło w tym badaniu 12,4 proc. wyborców.

Wbrew sondażom, które dawały trzecie miejsce w wyborach Serhijowi Tihipce, byłemu wicepremierowi w rządzie Mykoły Azarowa, zajął je lider Radykalnej Partii Ukrainy Ołeh Liaszko. W Narodowym exit-poll uzyskał on 8 proc. poparcia, zaś w telewizyjnym - 8,8 proc.

Tihipko wypadł znacznie poniżej oczekiwań i zajął dopiero piątą pozycję, otrzymując 4,7 proc. głosów. Wyprzedził go jeszcze były minister obrony Anatolij Hrycenko z wynikiem 6,3 proc.

Oficjalny kandydat rządzącej do niedawna na Ukrainie Partii Regionów, Mychajło Dobkin, zdobył zaledwie 2,1 proc. głosów.

"Pierwsza rzecz, którą należy zrobić: Przywrócenie pokoju"



Jestem przekonany, że dziś otrzymaliśmy Ukrainę silniejszą. Ukraińcy poparli niepodzielną Ukrainę oraz jej europejski wybór. Dziękuję wam za to!
- powiedział Poroszenko po ogłoszeniu wyników. Wcześniej, przed oddaniem głosu w Kijowie, oświadczył, że jeśli uda mu się wygrać wybory, będzie robił wszystko, by Ukraina jak najszybciej stała się członkiem UE. Uczynię wszystko, by w ciągu roku, dwóch, Ukraina wypełniła swe zobowiązania wynikające z umowy stowarzyszeniowej i uzyskała możliwość otrzymania perspektywy członkostwa w UE - oznajmił.

Wśród innych, bardzo ważnych zadań nowego prezydenta, wymienił przywrócenie pokoju na wschodzie kraju, który nękany jest przez akcje uzbrojonych separatystów. Pierwszą rzeczą, którą należy zrobić, jest przywrócenie pokoju dla wszystkich obywateli Ukrainy. Ludzie z bronią powinni opuścić miasta i wsie - podkreślił.

Opowiedział się jednocześnie za dialogiem z Moskwą. Rosja jest naszym sąsiadem. Rozmowy o stabilizacji bez dialogu z Rosją są niemożliwe - stwierdził. Poroszenko zapewnił przy tym, że nie uzna aneksji Krymu przez Rosję. Sytuacja z Krymem jest jasna: Krym był, jest i będzie ukraiński - powiedział zwycięzca wyborów.

Poroszenko oświadczył również, że będzie dążył do rozpisania jeszcze w tym roku wcześniejszych wyborów parlamentarnych w swym kraju.

Gdy mamy do czynienia z kryzysem parlamentarnym, to jedynym wyjściem są wybory. Jestem przekonany, że wybory parlamentarne powinny odbyć się w tym roku - stwierdził.

Julia Tymoszenko powiedziała z kolei w rodzinnym Dniepropietrowsku, że głosowała za wolnością i demokracją na Ukrainie, o "którą walczyli i za którą oddali życie bohaterowie Majdanu". Poinformowała także, że ma zamiar zainicjować referendum ogólnonarodowe na temat wejścia do NATO.

Wybory były "demokratyczne i wolne"

Wybory przebiegły względnie spokojnie. Prawdopodobnie tylko w miejscowości Nowoajdar w obwodzie ługańskim na wschodzie kraju doszło do krwawego starcia z separatystami, którzy usiłowali zagarnąć karty do głosowania; według MSW Ukrainy zginęła jedna osoba, a jedna została ranna.

Separatyści w znacznym stopniu uniemożliwili jednak wybory w obwodach donieckim, gdzie głosowanie odbyło się tylko w dziewięciu z 22 okręgów, i ługańskim, w którym głosowano jedynie w dwóch z 12 okręgów. Żadnego lokalu wyborczego nie udało się uruchomić w samym Doniecku i w Ługańsku. Mieszkańcy zaanektowanego przez Rosję Krymu musieli udać się na wybory do obwodu chersońskiego bądź mikołajowskiego na południu kraju.

Ministerstwo Sprawiedliwości Ukrainy oświadczyło z kolei, że wybory były demokratyczne i wolne i w związku z tym Centralna Komisja Wyborcza ma wszelkie podstawy, by uznać ich wyniki.

Wybory w całym kraju odbyły się. Ministerstwo Sprawiedliwości oświadcza, że naruszeń, które mogłyby wpłynąć na prawomocność wyników wyborów, nie ma. Te wybory były demokratyczne, uczciwe i przejrzyste - oznajmił szef resortu sprawiedliwości Ukrainy Pawło Petrenko.

Zaznaczył, że zarówno międzynarodowi obserwatorzy, jak i organy ochrony prawa oraz organizacje obrony praw człowieka uznały, że "są to pierwsze wybory na Ukrainie, które przebiegły bez nacisków ze strony administracji".