Pobity w sobotę nad ranem Jurij Łucenko, były szef ukraińskiego MSW i współpracownik Julii Tymoszenko ponownie znalazł się na oddziale intensywnej terapii. Jak poinformowała żona opozycjonisty, jego stan się pogorszył.
Władze w Kijowie twierdzą natomiast, że Łucenki wcale nie pobili funkcjonariusze oddziału specjalnego Berkut. Szef ukraińskiego MSZ przekonywał o tym zachodnich dyplomatów, w tym Jana Tombińskiego reprezentującego Unię Europejską. Co więcej władze utrzymują, że to właśnie Łucenko obraził i zwymyślał pułkownika Berkutu.
Ukraińska opozycja żąda teraz odwołania ministra spraw wewnętrznych i likwidacji oddziału specjalnego milicji.
Z kolei Witalij Kliczko, podobnie jak inni działacze opozycyjni, domaga się od UE sankcji wobec przedstawicieli ukraińskiej władzy.
Jurij Łucenko został ranny w czasie zamieszek. Jak mówiła jego żona, posłanka opozycyjnej partii Batkiwszczyna, jej mąż stanął między funkcjonariuszami Berkutu i ludźmi, by zapobiec rozlewowi krwi. W odpowiedzi milicjanci zaczęli bić go po głowie, aż stracił przytomność i upadł.
(abs)