Łzy w oczach miała Agnieszka Radwańska po zwycięstwie nad Garbine Muguruzą w półfinale turnieju WTA Finals. "Brak mi słów, naprawdę. To był świetny mecz" - mówiła polska tenisistka. "Byłam lepsza o dwa punkty. W naprawdę ważnych momentach trzeba wykorzystać swoje szanse. O to właśnie chodzi w tego typu spotkaniach" - podkreślała. Pokonana Hiszpanka przyznała z kolei: "Chciałam zrobić wszystko, co w mojej mocy (…). Po prostu wyszłam na kort i gdybym na nim umarła, to bym umarła".
Wzruszona Radwańska w czasie pomeczowego wywiadu na korcie kilkakrotnie zawieszała głos.
Nie sądziłam, że zdołam wrócić po pierwszym secie. Nie brakowało wzlotów i upadków. Ale to był świetny mecz - wiele długich wymian, dużo biegania. Jestem bardzo szczęśliwa, że zdołałam wygrać - mówiła krakowianka, która pokonała Muguruzę w trzech setach: 6:7 (5-7), 6:3, 7:5.
Polka była pierwszą zawodniczką od 2009 roku, która awansowała do finału WTA Finals, mając na koncie zaledwie jedno zwycięstwo w grupie (później dokonała tego również Czeszka Petra Kvitova, która wyeliminowała Rosjankę Marię Szarapową). Po porażce w dwóch pierwszych spotkaniach myślałam, że już po mnie. Później trzymałam kciuki za Marię Szarapową, a ona wykonała świetną robotę, pomagając mi awansować do półfinału - przyznała Radwańska. Mam nadzieję, że będę w stanie kontynuować dobrą passę - dodała.
W półfinałowym starciu z Muguruzą krakowianka wielokrotnie popisywała się efektownymi i urozmaiconymi zagraniami. Podczas konferencji prasowej po meczu przyznała, że momentem przełomowym dla jej występu w Singapurze był tie-break czwartkowego spotkania grupowego z Rumunką Simoną Halep. Przegrywała w nim już 1-5, by następnie zapisać na swoim koncie sześć kolejnych punktów, a cały mecz wygrać w dwóch setach. Ten tie-break popchnął mnie do wygranej w tamtym meczu. Potem miałam trochę szczęścia dzięki Marii. To jedyny taki turniej w tenisie, w którym wszystko może się zmienić w jeden dzień. To był bardzo ważny moment. Tak samo miała w drugiej grupie Petra Kvitova. Cóż, ja po prostu wykorzystałam swoją szansę. Czekam na swój pierwszy finał w tej imprezie - zaznaczyła Polka.
Jej zdaniem, o zwycięstwie nad Muguruzą nie zdecydowała zmieniona - w porównaniu z ich poprzednimi pojedynkami - taktyka. Nasze dwa ostatnie mecze były bardzo zacięte. Długie, bardzo ciężkie bitwy. Trudno tu więc mówić o strategii. To była tak naprawdę kwestia kilku punktów. Dziś także. Byłam lepsza o dwa punkty. W naprawdę ważnych momentach trzeba wykorzystać swoje szanse. O to właśnie chodzi w tego typu spotkaniach - mówiła.
Śmiechem zareagowała na przypomniane przez dziennikarzy przezwisko "La Profesora" - mówiła tak o niej przed meczem Hiszpanka. Słyszałam je wiele razy od Włoszki Flavii Pennetty i jej trenera. Zawsze się z tego śmiałam. Bardzo to doceniam. Takie rzeczy zawsze miło usłyszeć, zwłaszcza od takich zawodniczek jak Flavia czy Garbine. Jakie przezwisko znalazłabym dla Hiszpanki? Dobre pytanie. Chyba "Bomba", bo eksploduje siłą przy każdym uderzeniu. Forhend, bekhend, serwis, return, wszystko leci z wielką prędkością. To by do niej pasowało - stwierdziła Radwańska.
Pokonana Muguruza przyznała, że była bardzo zmęczona po swoim ostatnim meczu grupowym - trwającym ponad dwie i pół godziny piątkowym spotkaniu z Petrą Kvitovą. Dziś zaś dałam z siebie wszystko w pierwszym secie. W drugim było mi już ciężko zacząć grać. Chciałam zrobić wszystko, co w mojej mocy, niezależnie od tego, jak długo byłam w stanie to wytrzymać. Po prostu wyszłam na kort i gdybym na nim umarła, to bym umarła. Aga grała bardzo dobrze. Jestem rozczarowana z powodu porażki, bo mam wrażenie, że zabrakło mi kilku punktów. Ale jestem też szczęśliwa oraz dumna, bo kosztowało mnie sporo wysiłku, by zagrać te wszystkie mecze - zaznaczyła Hiszpanka, która w Singapurze wystartowała również w deblu.
Podkreśliła, że występ w WTA Finals to dla niej cenne doświadczenie. Nauczyłam się, że w trudnych sytuacjach jestem w stanie uspokoić się, wyczyścić umysł i zacząć od zera. Wiem już, że w takich momentach jestem silniejsza, niż mi się wydawało - zaznaczyła.
(edbie)