"Choć to mój trzeci tytuł w Londynie, to mam wrażenie, jakby był pierwszy" - mówił Novak Djoković po triumfie w tegorocznej edycji Wimbledonu. W finale wielkoszlemowej imprezy Serb pokonał Szwajcara Rogera Federera 7:6 (7-1), 6:7 (10-12), 6:4, 6:3. Przyznał, że zmobilizowało go niedawne niepowodzenie w finale French Open: "Gdyby Wimbledon nie był kilka tygodni po tamtym turnieju, to może inaczej skończyłaby się dla mnie londyńska impreza".

Nie starałem się nikomu nic pokazywać. Udowodniłem sobie, że mogę tu znowu wygrać - mówił Djoković. Jestem emocjonalnym facetem. Jak każdy przechodzę przez trudne momenty podczas meczu. Czasem reaguję na to niestety negatywnie. Lubię zacisnąć pięść, by zachęcić samego siebie do dalszej walki. Z takimi gestami nie można jednak przesadzać. W takich spotkaniach jak to trzeba zachować spokój, bo tu tylko wyciszony umysł może wygrać. Po ostatniej akcji wyrzuciłem z siebie wszystkie emocje. Choć to mój trzeci tytuł w Londynie, to mam wrażenie, jakby był pierwszy - podkreślił.

Przyznał, że zmobilizowała go niedawna porażka w finale turnieju w Paryżu. Zarówno w tym sezonie, jak i w poprzednim przegrałem zacięty finał French Open. Byłem oczywiście rozczarowany i miałem złamane serce. Ale nauczyłem się jednej rzeczy - w sporcie musisz szybko się otrząsnąć i zostawić takie sprawy za sobą. Niepowodzenie w Paryżu mnie zmobilizowało. Gdyby Wimbledon nie był kilka tygodni po tamtym turnieju, to może inaczej skończyłaby się dla mnie londyńska impreza - stwierdził.

"Nie jesteśmy tak utalentowani jak Federer"

Mocno komplementował swojego finałowego rywala. Roger grał tu niesamowicie przez cały turniej. Zasłużył na finał. On każe rywalowi zapracować na każdy punkt. Miałem to z tyłu głowy. Zwłaszcza na trawie gra bardzo szybko, zabiera czas, którego zawodnicy grający z głębi kortu, jak ja czy Andy Murray, potrzebują. Nie jesteśmy tak utalentowani jak Federer. On wygrywa swoje gemy serwisowe w 30 sekund. Nie przeszkadzało mi, że kibice byli w większości za Rogerem. Spodziewałem się tego. To mistrz - na korcie i poza nim. Jest bardzo lubiany - mówił.

"Zalecam każdemu zawodnikowi, by się ożenił i miał dzieci"

Odniósł się również do swojego rytuału... jedzenia wimbledońskiej trawy. Organizatorzy zapewnili mnie, że tutejsza trawa na korcie jest bezglutenowa, całkowicie organiczna i naturalna, więc mogłem ją zjeść. Miło było powtórzyć tę tradycję w tym roku. Jako dziecko, gdy marzyłem o wygraniu Wimbledonu, to wymyśliłem, że chciałbym w ten sposób celebrować tu zwycięstwo - mówił.

Triumf Djokovicia w tegorocznej edycji Wimbledonu - która rozpoczęła się tydzień później niż przed rokiem - przypadł na rocznicę ślubu Serba. Oczywiście jest bardziej udana dzięki tytułowi. Ale niezależnie od wyniku żona i rodzina są przy mnie. Kiedy wracam do domu, to nie jestem tenisistą, tylko ojcem i mężem. Odkąd założyłem rodzinę, to nie przegrywam zbyt często, wygrałem wiele turniejów. Zalecam każdemu zawodnikowi, by ożenił się i miał dzieci, cieszył się rodziną - mówił.

Zapewnił też, że nie myśli jeszcze o sportowej emeryturze. Nie widzę powodu, by być usatysfakcjonowanym moimi osiągnięciami. Bardzo się cieszę z moich dotychczasowych sukcesów. Gdyby ktoś powiedział mi jako 14-latkowi, że jako 28-latek będę miał takie wyniki, to wziąłbym to w ciemno. Było jednak kilka wielkoszlemowych finałów, które mogłem jeszcze wygrać. Nic nie dzieje się jednak bez przyczyny. Staram się wyciągać wnioski. Mam nadzieję, że przede mną jeszcze lata gry. Zamierzam dać z siebie wszystko - podsumował.


PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ:

Serena Williams: Zawsze zabieram na turniej dobrą sukienkę. Jak wezmę taką sobie, to przegrywam


(edbie)