Novak Djoković przerwał milczenie i odniósł się do poważnych zarzutów stawianych pod jego adresem. Serbski tenisista wydał specjalne oświadczenie, ale nie wszystkie kwestie wyjaśnił. Los gwiazdora tenisa wciąż jest w rękach australijskiego ministra imigracji, Aleksa Hawke'a.
Po przylocie do Melbourne tydzień temu Djoković na pięć dni został zatrzymany w hotelu, a wniosek o jego wizę podważono jako wadliwy. W poniedziałek australijski sąd zezwolił na wypuszczenie tenisisty, ale wokół Serba narosły wątpliwości. Jak ujawniono, w grudniu otrzymał on pozytywny test na Covid-19, a mimo to występował publicznie. Drugi poważny zarzut to zatajenie prawdy o wcześniejszej podróży do Hiszpanii w deklaracji zdrowotnej przed wjazdem do Australii. W dodatku daty i wyniki jego testów rodzą podejrzenia.
W nocy z wtorku na środę czasu polskiego Djoković wydał specjalne oświadczenie w mediach społecznościowych, by, jak stwierdził, wyjaśnić "dezinformację, w celu złagodzenia zaniepokojenia społeczności w związku z jego obecnością w Australii".
Chcę podkreślić, że bardzo się starałem, aby zapewnić wszystkim bezpieczeństwo i wypełnić jak należy obowiązki związane z testami - podkreślił Djoković.
Serb odniósł się do kwestii otrzymania przez niego pozytywnego wyniku testu na koronawirusa w połowie grudnia. 14 grudnia uczestniczyłem w meczu koszykówki w Belgradzie, po czym poinformowano, że wiele osób uzyskało pozytywny wynik testu na Covid-19. Pomimo braku objawów koronawirusa, 16 grudnia wykonałem szybki test antygenowy, który był negatywny i z dużej ostrożności, tego samego dnia również wykonałem oficjalny i zatwierdzony test PCR - wyjaśniał Djoković.
Serb przyznał, że jeszcze 17 grudnia wziął udział w imprezie tenisowej w Belgradzie, aby wręczyć nagrody dzieciom, po ponownym negatywnym wyniku w szybkim teście. Byłem bezobjawowy i czułem się dobrze, a powiadomienie o pozytywnym wyniku testu PCR otrzymałem dopiero po tym wydarzeniu - zaznaczył.
Lider światowego rankingu tenisistów przyznał się, że 18 grudnia udzielił bezpośredniego wywiadu gazecie "L'Equipe", mimo że znał już pozytywny wynik testu PCR.
Jak wyjaśnił, udał się na wywiad w Belgradzie, aby podtrzymać długoletnie zobowiązanie. Jak podał, "czuł się zobowiązany" i "nie chciał zawieść dziennikarza". Dodał, że zachował dystans i włożył maseczkę. Zaznaczył, że po powrocie do domu uznał, że popełnił błąd, a wywiad należało odłożyć. W sieci pojawiły się zdjęcia, potwierdzające, że Djoković najpierw był w maseczce, ale potem ją zdjął.
W ostatnich dniach ujawniono, że w ciągu 14 dni przed przylotem do Melbourne Djoković podróżował do Hiszpanii, ale w deklaracji przed wjazdem do Australii Serb napisał, że żadnych podróży nie odbywał.
W dzisiejszym oświadczeniu tenisista krótko stwierdził, że w deklaracji popełniono błąd. Jak zaznaczył, nie wypełniał jej osobiście, ale została ona złożona przez członka jego ekipy.
Mój agent szczerze przeprasza za błąd administracyjny polegający na zaznaczeniu niewłaściwego pola dotyczącego mojej poprzedniej podróży przed przyjazdem do Australii. To był ludzki błąd i na pewno niecelowy - stwierdził Djoković.
Niemiecki "Der Spiegel" poinformował, że kod QR testu Djokovicia przeprowadzonego 16 grudnia najpierw pokazał wynik negatywny, a dopiero później pozytywny. Co więcej, miały pojawić się rozbieżności pomiędzy wersją papierową testu PCR a wersją cyfrową, przedstawioną przez prawników Djokovicia.
Gazeta twierdzi w dodatku, że negatywny wynik testu Djokovicia z 22 grudnia nosi niższy numer identyfikacyjny niż pozytywny wynik z 16 grudnia.
W swoim oświadczeniu Djoković nie odniósł się do raportu "Der Spiegel". Jego ekipa nie odpowiedziała na pytania dziennikarzy w tej sprawie.
Po poniedziałkowej decyzji sądu o wypuszczeniu Djokovicia z hotelu przygotowuje się on na kortach w Melbourne do rozpoczynającego się 17 stycznia wielkoszlemowego turnieju Australian Open.
W środę Serb przeprowadził nawet otwarty trening na Rod Laver Arena. Jego udział w turnieju wciąż jest jednak niepewny, gdyż ostateczną decyzję w jego sprawie, po rozpatrzeniu wszelkich wątpliwości, podejmie minister ds. imigracji Alex Hawke.
Gdyby minister cofnął wizę Djokovicia, ten zostałby zmuszony do opuszczenia Australii, co oznaczałoby dla niego trzyletni zakaz wjazdu do tego kraju.