Wyrównana gra i piękne wymiany - to mogliśmy obserwować w meczu ćwierćfinałowym turnieju ATP w Indian Wells pomiędzy Hubert Hurkaczem a Grigorem Dimitrowem. Górą ostatecznie był jednak Bułgar.
Hurkacz wcześniej już nieraz udowadniał, że bardzo dobrze czuje się na kortach twardych w USA. Z czterech swoich tytułów w imprezach ATP trzy wywalczył właśnie w tym kraju. W drodze do ćwierćfinału prestiżowej kalifornijskiej imprezy nie stracił zaś teraz seta. W czwartek górą był jednak Dimitrow, który w poprzedniej rundzie niespodziewanie wyeliminował turniejową "jedynkę" Rosjanina Daniiła Miedwiediewa.
W środowym pojedynku z triumfatorem tegorocznej edycji wielkoszlemowego US Open Bułgar zanotował imponujący powrót przy stanie 4:6, 1:4. Tym razem przewaga jego rywala nie była początkowo aż tak wyraźna. Polak, który był zdecydowanie lepszy pod względem posyłanych asów (w pierwszym secie zanotował ich pięć, a Dimitrow ani jednego), co prawda nieco pewniej wygrywał swoje gemy serwisowe, ale jego przeciwnik przez dłuższy czas skutecznie pilnował swojego podania i nie dopuszczał do okazji do "break pointów" po stronie wrocławianina. Sytuacja zmieniła się w gemie trwającym osiem i pół minuty, w którym doszło do kilku dłuższych i efektownych wymian. Hurkacz wykorzystał wówczas trzecią swoją szansę, a po chwili pewnie przypieczętował zwycięstwo w inauguracyjnym secie.