W Stanach Zjednoczonych alert związany z największym zagrożeniem terrorystycznym od czasu zamachów z 11 września. Amerykańskie służby obawiają się ataku jutro, 4 lipca, w Dniu Niepodległości.
Jak donosi korespondent RMF FM Paweł Żuchowski, amerykański wywiad przechwycił informacje, które mogą wskazywać, że przygotowywany jest zamach terrorystyczny. Na nogi postawiono więc wszystkie służby. W Nowym Jorku ulice patrolują uzbrojeni po zęby policjanci, podobnie jest w wielu innych amerykańskich miastach.
Za Oceanem nie było ostatnio miesiąca, by FBI nie zatrzymało osoby lub osób, które sympatyzują z Państwem Islamskim i planowały przyłączenie się do dżihadystów.
Jutro w wielu amerykańskich miastach odbędą się z okazji Dnia Niepodległości koncerty i pokazy sztucznych ogni. Wszędzie gromadzić się będą tysiące Amerykanów - tym większe więc obawy, że w takich miejscach może zostać przeprowadzony atak.
Kilka dni temu, po m.in. krwawym zamachu w Tunezji, federalne agencje bezpieczeństwa w Stanach Zjednoczonych wydały wspólny komunikat, w którym wzywały siły bezpieczeństwa do wzmożenia czujności podczas Dnia Niepodległości. Oświadczenie zostało podpisane przez Departament Bezpieczeństwa Krajowego, FBI i Narodowe Centrum Antyterrorystyczne.
W osobnym komunikacie sekretarz bezpieczeństwa USA Jeh Johnson zapewnił natomiast, że "zwłaszcza przed świętem 4 lipca tu, w Stanach Zjednoczonych, Departament Bezpieczeństwa Krajowego i FBI będą utrzymywały kontakt z agencjami na szczeblu ogólnopaństwowym i lokalnym, aby wymieniać informacje i spostrzeżenia". Zwrócił się również do sił bezpieczeństwa, "by były czujne i gotowe (...) do obrony narodu amerykańskiego".
(edbie)