W poniedziałek ruszył ogólnopolski strajk nauczycieli. Wiele szkół i przedszkoli będzie zamkniętych. Dla rodziców to ogromny problem logistyczny. Razem z prawnikami oraz ekspertami Państwowej Inspekcji Pracy wyjaśniamy, jakie rodzic ma możliwości działania.
Bądźmy ludźmi. Najlepiej, gdy szef dogada się z pracownikiem - umówią się na przyprowadzanie dziecka do pracy, nietypowe godziny pracy (tak, żeby drugi rodzic, albo któryś z dziadków zdążył wrócić do domu) albo urlop. To najzdrowsze rozwiązanie.
Tak. Mamy taką możliwość. To naturalny odruch wielu rodziców. Oczywiście nie wszędzie da się dziecko zabrać. Jeżeli pracujemy na budowie, w fabryce, jesteśmy lekarzem albo kasjerem w sklepie, będzie to niemożliwe. Natomiast w biurach jest to możliwe - nie ma przeszkód prawnych. Warunek jest jeden. Musi się na to zgodzić nasz pracodawca. Tym bardziej, że za ewentualne wypadki w miejscu pracy odpowiedzialność ponosi pracodawca. Jeżeli w trakcie zabawy w biurze nasze dziecko, nawet będąc pod naszym okiem, rozbije sobie głowę, to karę za to ponosi szef. Pracodawca ponosi odpowiedzialność za wszystkie osoby przebywające na terenie zakładu pracy. Może być więc temu niechętny - mówi Tomasz Zalewski z Głównego Inspektoratu Pracy.
Praca w domu jest możliwa. Może się ona nazywać pracą zdalną. Oczywiście nie w każdych zawodach jest ona możliwa. Ale dla wielu jest to jedna z opcji. Z badań wynika, że pracodawcy są coraz chętniej skłonni umożliwiać sporadyczną pracę w domu. To też wymaga zgody pracodawcy. Należy złożyć u pracodawcy wniosek i co ważne, "ze względu na kwestie BHP, powinien on zawierać informacje o godzinie rozpoczęcia i zakończenia pracy, a dla celów odbioru pracy przez przełożonego, również zakres prac, które będzie wykonywał pracownik" - przekonuje Magdalena Marcinowska, partner w firmie doradczej Grant Thornton.
Każdy z nas ma 4 dni urlopu na żądanie. Czasem popularnie nazywany jest on "kacowym". Tym razem może się przydać przy okazji strajku nauczycieli. Urlop na żądanie jest elementem naszej puli urlopowej. Pracownik zgłasza żądanie udzielenia urlopu najpóźniej w dniu rozpoczęcia urlopu. Urlop na żądanie jest częścią urlopu wypoczynkowego i podlega takim samym regułom, jak urlop wypoczynkowy, czyli pracownik może z urlopu skorzystać, jeśli uzyska aprobatę pracodawcy. O tym pamiętajmy. Z ważnych przyczyn pracodawca może nam odmówić udzielenia urlopu na żądanie.
Każdy rodzic ma prawo skorzystać ze zwolnienia na opiekę nad dzieckiem. Artykuł 188 Kodeksu Pracy mówi, że każdemu pracownikowi wychowującego dziecko w wieku do 14 lat przysługują co roku 2 dni albo 16 godzin zwolnienia od pracy, z zachowaniem prawa do wynagrodzenia. To pracownik decyduje o tym, kiedy z tych dni skorzysta. Wolnego udziela pracodawca. Te dwa dni zwolnienia są niezależne od puli urlopowej. To zwolnienie można złożyć w ostatniej chwili. Nawet w poniedziałek rano. Pracodawca może w wyjątkowych sytuacjach odmówić nam tego zwolnienia. Musiałby mieć wyjątkowo mocne powody, by nam tego odmówić - mówi Tomasz Zalewski z Głównego Inspektoratu Pracy.
To rozwiązanie dla pracowników etatowych, ale także dla przedsiębiorców. Zwłaszcza samozatrudnionych. Osoby wychowujące dzieci do 8 lat mogą korzystać z tego zasiłku rocznie maksymalnie przez 60 dni.
Zgodnie z artykułem 32 ustawy zasiłkowej, zasiłek opiekuńczy przysługuje ubezpieczonemu zwolnionemu od wykonywania pracy z powodu konieczności osobistego sprawowania opieki nad dzieckiem w wieku do ukończenia 8 lat w przypadku nieprzewidzianego zamknięcia żłobka, klubu dziecięcego, przedszkola lub szkoły, do których dziecko uczęszcza. Jednocześnie, zgodnie z §3 Rozporządzenia MPiPS w sprawie sposobu usprawiedliwiania nieobecności w pracy dowodem usprawiedliwiającym nieobecność pracownika w pracy w razie zaistnienia okoliczności uzasadniających konieczność sprawowania przez niego osobistej opieki nad zdrowym dzieckiem w wieku do lat 8 z powodu nieprzewidzianego zamknięcia żłobka, przedszkola lub szkoły, do których dziecko uczęszcza, jest oświadczenie pracownika.
Nie oszukujmy się. Są szefowie, którzy są trudnymi i niesympatycznymi ludźmi. Pracodawca może nam powiedzieć, że żaden strajk nas nie interesuje - co wtedy? Wtedy możemy po prostu nie przyjść do pracy. Pracodawca też musi wejść w buty pracownika i zrozumieć jego sytuację. Rozporządzenie mówiące o usprawiedliwionej nieobecności w pracy przewiduje, że pracownik napisze oświadczenie, że z powodu zamknięcia przedszkola nie przyjdzie do pracy - mówi Tomasz Zalewski z Głównego Inspektoratu Pracy. Pracodawca powinien uwzględnić takie pismo - dodaje. Pracownik powinien jednak pamiętać, że taka nieobecność w pracy nie jest płatna. Po prostu nie dostaniemy za to wynagrodzenia. Co ważne, taka usprawiedliwiona nieobecność (co do zasady, jeśli nie jest nadużywana) często nie jest uznawana przez sądy pracy jako powód dyscyplinarnego zwolnienia pracownika.
Pamiętajmy jednak, że przepisy wymagają, że w razie zaistnienia przyczyn uniemożliwiających stawienie się do pracy, pracownik jest obowiązany niezwłocznie zawiadomić pracodawcę o przyczynie swojej nieobecności i przewidywanym okresie jej trwania.