"Jesteśmy potęgą bez hali" - stwierdził Zbigniew Bródka po wygranej w zawodach drużynowych w łyżwiarstwie szybkim. W pojedynku o trzecie miejsce biało-czerwoni, w składzie Bródka, Konrad Niedźwiedzki i Jan Szymański, wygrali z mistrzami olimpijskim z Vancouver - Kanadyjczykami.
Jesteśmy potęgą bez hali do łyżwiarstwa szybkiego. W naszym gronie motywowaliśmy się, aby jak najlepiej się zaprezentować, bo wiedzieliśmy, że to ostatni gwizdek na powstanie takiego obiektu w Polsce. Jeśli go nie będzie, to zapomnijmy o panczenach na tak wysokim poziomie - powiedział Bródka, podwójny medalista w Soczi.
Zawodnik Błyskawicy Domaniewice przyznał, że nie czułby się spełniony, gdyby nie wywalczył "krążka" w rywalizacji zespołowej. Pozostałby niedosyt, bo bardzo zależało mi na medalu w drużynie. Chłopaki ciężko pracowali i należał im się taki sukces. Rok temu w Soczi sięgnęliśmy po brązowy medal mistrzostw świata i wierzyliśmy, że stać nas na powtórkę - dodał.
Bródka zapowiada, że nadal chce pracować w jednostce straży pożarnej w Łowiczu, w ogóle nie myśli o startach w jakiejś zagranicznej grupie. Nie ma takiej opcji, abym zrezygnował z pracy w straży. To dla mnie odskocznia. Koledzy w czasie igrzysk zorganizowali nawet specjalną strefę kibica. Nie mam zamiaru ruszać się z domu, mam rodzinę i jest mi dobrze. Kiedyś były propozycje z Holandii, ale nie skorzystałem. Oczywiście, oni są producentami mistrzów, lecz ja zostaję w Polsce - stwierdził.
Polski zawodnik zapowiedział, że wraz z kolegami z zespołu brąz olimpijski uczczą... kąpielą w basenie z zimną wodą w wiosce.
Ogromnie cieszę się z drugiego medalu. Podczas wyścigu z Kanadą byłem tak skupiony, że nie wiedziałem, ile tracimy do przeciwników. Chodziło o to, żeby powtórzyć bieg z Norwegią, aby jechać równo i mocno. Nawet przez moment nie zwątpiłem, że możemy wygrać - zakończył.
Polscy panczeniści uzyskali czas 3.41,94, o zaledwie dwie dziesiąte gorszy od rekordu kraju, ustanowionego na super szybkim torze w Calgary. Wynik rywali - 3.44,27.
(abs)