Polscy siatkarze po złotym medalu mistrzostw Europy i srebrnym świata w rozpoczynającym się w sobotę we Włoszech mundialu są zaliczani do grona faworytów. Teraz piszemy nowy rozdział tej książki, zostawiając przeszłość za sobą - podkreślił Krzysztof Ignaczak.
Zostawmy przeszłość. Ona się w tej chwili nie liczy, bo nikt nie da nam miejsca na podium tylko dlatego, że na szyi mamy krążki z ostatnich imprez. Żyjmy przyszłością, a nią jest pierwszy mecz z Kanadą w sobotę. Teraz piszemy nowy rozdział tej wspaniałej książki - zaznaczył libero reprezentacji.
Jednocześnie przyznał, że Polaków czeka wyjątkowo trudny turniej. Każdy będzie wychodził na mecz z nami z mottem: "bij mistrza". Koncentracja i mobilizacja wszystkich ekip będzie bardzo duża, bo czują przed nami respekt. Tym bardziej musimy uważać na najmniejsze błędy - powiedział Ignaczak.
Dodał, że mają świadomość na co ich stać i jak mocną drużyną są. Ale będziemy musieli udowodnić to na parkiecie. Nasi rywale też podnieśli swój poziom sportowy i nie możemy o tym zapomnieć. Musimy skupić się, by konsekwentnie w każdym meczu grać swoją siatkówkę. Jeśli będziemy wystrzegać się błędów, jesteśmy w stanie wygrać z każdym - uważa.
Ignaczak nie może się już doczekać chwili, kiedy po raz pierwszy w mistrzostwach wyjdą na parkiet i usłyszą Mazurka Dąbrowskiego. Tak długo na to czekamy i przygotowujemy, że w każdym z nas jest głód grania. Chciałbym w końcu rozpocząć turniej, wbić się w ten rytm. Wtedy wszystko jakoś pójdzie - przyznał.
Daniel Castellani właśnie przy pozycji libero stawiał cały czas znak zapytania. Rywalizacja Ignaczaka z Piotrem Gackiem była bardzo wyrównana i jak podkreślił trener, ich forma jest zbliżona. Chciałbym być na boisku i pomagać drużynie. Na trybunach jest nie do wytrzymania. Człowiek przeżywa wszystko mocno emocjonalnie i nie ma gdzie wyładować napięcia. Gdy ogląda się spotkanie z boku, oprócz trzymania kciuków i modlenia się nic innego nie pozostaje - ocenił Ignaczak.
Podobnie jak inni reprezentanci zawodnik Asseco Resovii Rzeszów jest zdania, że najważniejszy będzie pierwszy mecz z Kanadą. To jak się rozpoczyna turniej jest niezwykle istotne, ale nawet jak przegramy to przecież nic się nie stanie. System rozgrywek jest tak skonstruowany, że dalej będziemy grać o najwyższe cele - zaznaczył.
Polacy w Trieście w grupie F zmierzą się kolejno z Kanadą, Niemcami i Serbią.