„Po prostu kocham siatkówkę!” – mówi Vital Heynen, który będzie bronił z reprezentacją Polski siatkarskiego mistrzostwa świata. Ma 48 lat; od ponad dekady pracuje jako trener. Przez ten czas 5 razy zdobył Puchar Belgii, 4 razy Superpuchar oraz 4 razy mistrzostwo kraju. W trenerskim dorobku ma też podium Pucharu CEV i brąz mistrzostw świata zdobyty z Niemcami. W Polsce pracował już z siatkarzami z Bydgoszczy. Dziś musi wybrać najlepszych zawodników, którzy spróbują jesienią obronić mistrzostwo świata. O przygodzie, jaką jest siatkówka oraz o celach do realizacji z selekcjonerem reprezentacji Polski Vitalem Heynenem rozmawiał Paweł Pawłowski.
Paweł Pawłowski RMF FM: Dziennikarze chwalą pana za to, że jest pan bardzo energiczną i kochającą siatkówkę osobą. Skąd bierze pan tę energię?
Vital Heynen: Pytanie, od którego zaczynamy jest zbyt trudne. A tak poważnie, to w sumie nie wiem. Ja po prostu kocham siatkówkę! Czy to nie jest świetne, że robisz to, co naprawdę lubisz? Nie mam innej pasji. Po prostu lubię siatkówkę, pracę z ludźmi, pomaganie zawodnikom grającym w siatkówkę i robię to cały czas. Nie wiem, ale być może pewnego dnia energia się skończy, ale w tej chwili bardzo lubię swoją pracę, dlatego pracuję dla dwóch zespołów jednocześnie (jest też trenerem Friedrichshafen - przyp. red.) Naprawdę lubię być z ludźmi, pomagać im i mogę robić to w dyscyplinie, jaką jest siatkówka.
Wie pan, że stanowisko trenera reprezentacji Polski to ostatnio gorące krzesło. Fani w Polsce czekają na sukcesy. To dla pana duża odpowiedzialność.
Powiedział pan o gorącym krześle i pomyślałem, że chodzi o szybkie zmiany trenera. Przez trzynaście lat pracy jako trener zawsze osiągałem wyniki, o które mnie pytano. Nie wiem, jak będzie tym razem. Nigdy nie wiadomo, ale wierzę, że mogę dać temu zespołowi coś, co mu pomoże. Jestem dumny z zespołów, które prowadziłem, bo zawsze grały twardą i waleczną siatkówkę. Nikt nie może zagwarantować wygranej. Ale myślę, iż ważne jest to, że ludzie widzą, kiedy drużyna walczy i podejmuje maksymalny wysiłek. Wierzę w potencjał tego zespołu. Mamy świetnych zawodników...
Mówimy o zawodnikach, więc czy rozmawiał pan już z nimi. Ma pan jakąś wizję? Pomysł na ten zespół?
Czy rozmawiałem? Owszem. Nawet nie wiem, ile godzin. Przeprowadziłem rozmowy z grupą 25-30 zawodników. Jeśli powiedziałem "cześć" do kogoś, musiałem mu poświęcić jakąś godzinę; porozmawiać, zapytać co słychać. Mam za sobą mnóstwo świetnych rozmów. Najwięcej rozmawiałem chyba z Konarskim i Kurkiem. Taka rozmowa trwała nawet 3 godziny. Rozmawiałem też z wieloma młodymi zawodnikami. Udało mi się porozmawiać też z ludźmi ze sztabu. To dlatego, że komunikacja w zespole jest bardzo ważna. Przepraszam, że nie udzielam także tego wywiadu po polsku i wątpię żebym zrobił to kiedykolwiek, ale poświęcam teraz mnóstwo czasu, żeby choć trochę nauczyć się polskiego i móc porozumieć się z każdym.
Pozwolę sobie dalej drążyć temat zawodników. Kto zrobił na panu największe wrażenie?
Rozmawiajmy! Jeśli pyta mnie pan o wrażenia na podstawie rozmów, to odpowiadam: Kurek.
Dlaczego?
Dobrze facet gada! W ogóle dużo mówi. Po godzinie rozmowy powiedziałem, że na dziś wystarczy i wrócimy do tej rozmowy innym razem. Inna sprawa, że znam tych zawodników od dłuższego czasu. Macie dobrych graczy, którzy pokazywali te umiejętności w przeszłości. Może nie przez ostatnie 2 lata, ale generacja Kurka czy Konarskiego prezentowała się świetnie. Jest też generacja zawodników wchodzących do wielkiej siatkówki jak Śliwka, Szalpuk, którzy mogą pomóc zespołowi od razu. Ale są też naprawdę młodzi zawodnicy; generacja, która zdobyła złoto na mistrzostwach świata juniorów w zeszłym roku z interesującymi zawodnikami jak Kochanowski, Kozub czy Fornal. Wszyscy ci chłopcy - utwierdzam się w tym przekonaniu - zrobili na mnie wrażenie.
Słyszałem, a właściwie są to opinie wielu dziennikarzy, że szykuje pan eksperyment w Lidze Narodów. Chodzi o to, że każdy turniej ma być zagrany innym składem.
To nie będzie eksperyment. To źle brzmi. Po prostu chcę zobaczyć wielu zawodników w grze...
Taki casting?
Nie, tego nie można nazwać też castingiem! Chcę po prostu poznać zawodników. Znalazłem wielu świetnych siatkarzy w Polsce, ale ostateczny limit kadry zamknie się w grupie 20-25 graczy. Zatem jak ocenić zawodników, jeśli widzi się ich tylko na treningu? To nie to samo co gra. Uważam, że kandydaci do kadry muszą mieć szansę zarówno na treningu, jak i w prawdziwej grze. Dlatego w Lidze Narodów wielu siatkarzy dostanie swoją szansę. I wtedy zobaczymy, jak wypadną. Nie możemy zapominać o jednej rzeczy: gramy o zwycięstwo! Nie ma znaczenia, kto gra; będą zmiany zawodników. Koncentrujemy się na mistrzostwach świata, a ja muszę wybrać 20 zawodników na te mistrzostwa.
Ma pan na skompletowanie składu zaledwie pięć miesięcy. To wystarczy?
5 miesięcy, czyli 150 dni, to sporo czasu. Możemy koncentrować się na problemach albo na naszych możliwościach. Z doświadczenia wiem, że potrzebuję od sześciu do ośmiu tygodni, aby wprowadzić mój system działania przed mistrzostwami świata. Dlatego myślę, że na mistrzostwach zobaczycie zespół, który zastosuje moją filozofię gry. No i myślę, że to zadziała.
Kto zatem będzie w pana sztabie? Plotki mówią, że jest pan zainteresowany współpracą z Michałem Mieszko Gogolem z Espadonu Szczecin. Jak w ogóle będzie pan wybierał swoich współpracowników?
Ja nie wybieram sztabu. Ja pytam ludzi, czy chcą ze mną pracować i oni muszą się na to zgodzić. Ja nie podejmuję decyzji. To ludzie decydują czy chcą być w tym sztabie.
Ktoś już powiedział "tak"?
Większość, ale rozmawiałem na przykład z trenerem katowiczan - Piotrem Gruszką. Pytałem, czy jest zainteresowany. On odpowiedział, że nie i dla mnie to żaden problem. Uważam, że trzeba zdecydować, czy ktoś czuje się w tym projekcie jak we własnym, czy może jednak nie. Znalazłem wielu interesujących ludzi, którzy chcą współpracować. Podałem nazwiska władzom związku, trzeba dopełnić formalności. Pytał pan o Mieszko Gogola. Nie mogę mówić nic oficjalnie, bo nie mam oficjalnego potwierdzenia, ale rozmawiałem z nim dziś i... i jestem zły, bo zapomniałem wyłączyć telefonu. Muszę go wyłączyć. Moja wina. Przepraszam wszystkich... moja wina. Wracając do tematu: Mieszko to facet, z którym uwielbiam rozmawiać. Rozmawialiśmy dziś przez pół godziny i byłbym bardzo szczęśliwy, gdyby zechciał dołączyć do zespołu.
(mpw)