Reprezentantki Polski od wygranej rozpoczęły przygodę z tegoroczną Ligą Narodów. Polki w pierwszym spotkaniu wygrały z Włoszkami, choć to gospodynie prowadziły już w meczu 2:1.
Polki od zwycięstwa rozpoczęły trzecią edycję Ligi Narodów, ale pokonanie drugiej reprezentacji Włoch przyszło im z ogromnym trudem i w dość szczęśliwych okolicznościach. Rywalki w tie-breaku miały już dwie piłki meczowe w górze, ale nie wykorzystały szansy.
Gospodynie do rozgrywek Ligi Narodów przystąpiły w rezerwowym składzie. Próżno szukać w kadrze siatkarek, które niespełna dwa lata temu ograły Polki w meczu o brązowy medal mistrzostw Europy. Selekcjoner Davide Mazzanti z grupą najlepszych 15 zawodniczek osobno przygotowuje się do igrzysk olimpijskich, a młodą drużyną w Lidze Narodów kieruje Cesare Bregoli.
Trener biało-czerwonych Jacek Nawrocki też nie mógł skorzystać ze wszystkich najlepszych siatkarek. Z różnych powodów zabrakło m.in. Joanny Wołosz, Natalii Mędrzyk i Martyny Grajber, ale mimo to, doświadczeniem międzynarodowym Polki biły rywalki na głowę. Tymczasem gospodynie turnieju wysoko zawiesiły poprzeczkę, choć biało-czerwone często walczyły same ze sobą, popełniając mnóstwo błędów.
Początek w wykonaniu polskiej reprezentacji był jednak dość przyzwoity, bowiem do połowy drugiego seta miały spotkanie pod kontrolą. Magdalena Stysiak była nie do zatrzymania w ataku, nieźle grą zespołu kierowała Julia Nowicka, choć jej zgranie ze środkowymi było dalekie od ideału.
Kłopoty zaczęły od wyniku 16:16 w drugiej odsłonie, kiedy to libero Eleonora Fersino barkiem wybroniła atak, piłka wróciła na polską stronę i Malwina Smarzek-Godek pozwoliła jej wylądować w boisku. Potem na zagrywce piłkę na linię posłała Anastasia Guerra i gra biało-czerwonych momentalnie się posypała.
Polki po serii udanych ataków przeciwniczek przegrywały już 18:24, ale potem obroniły cztery setbole. Przy stanie 22:24 Smarzek-Godek z przechodzącej piłki bez bloku zaatakowała w aut i nie pozwoliła swojej drużynie na skuteczny finisz.
W trzeciej partii podopieczne Nawrockiego miały tylko momenty dobrej gry, gdy ze stanu 6:11 wyszły na prowadzenie 13:12. Potem Włoszki znów przejęły inicjatywę i widać było, że z każdą kolejną udaną akcją nabierają pewności siebie.
Dopiero w czwartym secie Polki wróciły do dobrej gry, poprawiły przyjęcie zagrywki, grały pewniej i ograniczyły błędy. Wprawdzie Włoszki w końcówce doprowadziły do remisu, ale pogubiły się w ostatnich akcjach.
W tie-breaku zagrywką punktowały Zuzanna Efimienko-Młotkowska i Smarzek-Godek, a Polki prowadziły już 11:8. Trzy kolejne akcje wygrały gospodynie i emocje sięgnęły zenitu. W kluczowych momentach włoskim siatkarkom zabrakło chłodnej głowy, atakowały po autach i nie wykorzystały dwóch meczboli. Przy pierwszej piłce meczowej dla Polski trudny serwis Zuzanny Góreckiej rozstrzygnął losy pojedynku.
W środę rywalem biało-czerwonych będą mistrzynie Europy i świata Serbki, które podobnie jak Włoszki w Lidze Narodów grają w rezerwowym zestawieniu.
Włochy - Polska 2:3 (25:22, 25:22, 25:20, 22:25, 15:17)
Włochy: Francesca Bosio, Alessia Mazzaro, Marina Lubian, Camila Mingardi, Sofia D’Odorico, Anastasia Guerra, Eleonora Fersino (libero) - Sylvia Nwakalor, Giulia Melli, Illaria Battiston.
Polska: Julia Nowicka, Zuzanna Efimienko-Młotkowska, Agnieszka Kąkolewska, Magdalena Stysiak, Zuzanna Górecka, Malwina Smarzek-Godek, Maria Stenzel (libero) - Monika Jagła (libero), Olivia Różański, Martyna Łukasik, Klaudia Alagierska, Martyna Łazowska, Martyna Czyrniańska.
W poniedziałek we włoskim Rimini rozpoczęła się trzecia edycja Ligi Narodów. Rozgrywki toczą się w zmienionej formule, bowiem wszystkie mecze odbywają się w jednym miejscu. Międzynarodowa Federacja Siatkówki oraz włoscy organizatorzy wprowadzili mnóstwo restrykcji, na początek rzuca się w oczy prezentacja zespołów, która została ograniczona do minimum. Z powodu pandemii zrezygnowano z odgrywania hymnów państwowych, na co już trudno znaleźć uzasadnienie.
Mecze odbywają się bez kibiców, dziennikarzy, a także na parkiecie nie ma dzieci do podawania piłek. Widać, że siatkarki nie są jeszcze przyzwyczajone do takich sytuacji, bowiem jedna z koreańskich zawodniczek w trakcie meczu z Japonią, idąc na zagrywkę, długo rozglądała się za piłką, ale ostatecznie ktoś zwrócił jej uwagę, że musi sama ją sobie wziąć z kosza.
Drużyny nie zmieniają stron po każdym secie, bowiem zawodnicy musieliby usiąść na tych samych miejscach, co rywale. Nie ma także arbitrów liniowych, choć w finale Ligi Mistrzów, który 1 maja odbył się w Weronie, sędziowie z chorągiewkami wspomagali głównego arbitra.
Osobne restrykcje dotyczą samych uczestników i zakwaterowania. Liga Narodów ma charakter tzw. bańki, gdzie zawodnicy nie mogą bez zgody opuszczać hoteli, a wyjście na spacer odbywa się pod specjalnym nadzorem. W takich warunkach 16 reprezentacji musi funkcjonować przynajmniej do 20 czerwca, kiedy to zakończy się runda zasadnicza.