Robert Kubica z Williamsa zajął 16. miejsce w wyścigu Formuły 1 o Grand Prix Brazylii, 20. rundzie mistrzostw świata. Zwyciężył Holender Max Verstappen z Red Bulla.
Na drugiej pozycji sensacyjnie uplasował się Francuz Pierre Gasly (Toro Rosso), a na trzeciej wyścig ukończył mistrz świata Brytyjczyk Lewis Hamilton z Mercedesa. O tym, czy Hamilton utrzyma to miejsce - zadecydował Zespół Sędziów Sportowych (ZSS), który rozpatrzył kolizję, do jakiej doszło na dwa okrążenia przed końcem wyścigu.
Hamilton walcząc o drugie miejsce doprowadził do kontaktu z Malezyjczykiem Alexem Albonem z Red Bulla. Rywal mistrza świata wypadł z toru i stracił szansę walki o podium, a Hamilton został wyprzedzony jeszcze przez Gasly'ego.
Choć bezpośrednio po wyścigu Hamilton przyznał się, że to on zawinił przy kolizji z Albonem, to jednak ZSS nie ukarał mistrza świata i Brytyjczyk utrzymał trzecią lokatę.
Niedzielny wyścig na torze Interlagos w Sao Paulo miał sensacyjny przebieg, szczególnie w końcówce. Początek wielkich emocji nie zapowiadał, po starcie prowadził Verstappen, który wygrał kwalifikacje. Słabiej wystartował Niemiec Sebastian Vettel z Ferrari, spadł z drugiej na trzecią pozycję. Na drugą po świetnym starcie awansował Hamilton. Czwarty był Fin Valtteri Bottas (Mercedes), który już wcześniej zapewnił sobie tytuł wicemistrza, podobnie jak Hamilton mistrzostwo.
Od początku bardzo dobrze jechał Monakijczyk Charles Leclerc z Ferrari, który startował z 14. miejsca, gdyż został ukarany przesunięciem o dziesięć pozycji za wymianę silnika w bolidzie. Leclerc praktycznie na każdym okrążeniu po starcie wyprzedzał jednego z rywali i po piętnastu okrążeniach był już szósty.
Około 25. okrążenia większość zawodników zjechała do pit stopów na wymianę opon. W tym samym czasie w serwisie pojawił się Kubica i Verstappen. Obaj zostali praktycznie w tym samym czasie wypuszczeni z serwisu, choć Holender chyba minimalnie wcześniej. Polak wyjeżdżając nie zauważył rywala i zajechał mu drogę. Incydent jeszcze w trakcie trwania wyścigu rozpatrzył ZSS, Kubica został uznany winnym i otrzymał karne 5 s.
Po zmianie opon przez większość kierowców, w wyścigu prowadził Verstappen, drugi jechał Hamilton, a za nim był Vettel. Leclerc awansował na piątą lokatę, kilka razy podjął próbę wyprzedzenia czwartego Bottasa, ale Fin się skutecznie bronił. Na 52. okrążeniu pech dopadł Bottasa, silnik w jego bolidzie stracił moc, zadymił i Fin musiał zakończyć jazdę. Jego Mercedes stanął w takim miejscu, że na torze pojawił się samochód bezpieczeństwa. Neutralizację wykorzystał Holender, wymienił opony, na torze pozostał Hamilton.
Po wznowieniu wyścigu Verstappen natychmiast zaatakował Hamiltona i szybko objął prowadzenie. Na trzecią pozycję awansował Albon, a za nim jechali obaj kierowcy Mercedesa - Vettel i Leclerc. Gdy do zakończenia rywalizacji zostało jeszcze pięć okrążeń, Leclerc wyprzedził minimalnie wolniejszego partnera z teamu. Jak później powiedział Monakijczyk, zdecydował się przyśpieszyć i dogonić Albona. W chwilę później Vettel, być może podrażniony tym, że Leclerc go wyprzedził, ruszył do ataku, aby odrobić stratę. Ściganie się dwóch kierowców Ferrari skończyło się kraksą, w samochodzie Leclerca doszło do uszkodzenia przedniego zawieszenia, bolid Vettela także nie nadawał się do jazdy.
Na torze ponownie pojawił się samochód bezpieczeństwa, służby musiały usunąć oba uszkodzone czerwone Ferrari i oczyścić nawierzchnię toru. Na dwa okrążenia przed końcem wyścig wznowiono i to właśnie wtedy Hamilton zdecydował się wyprzedzić jadącego przez nim Albona. Manewr się nie udał, Tajlandczyk wypadł z toru, a Brytyjczykowi nie udało się awansować na drugą pozycję, gdyż wyprzedził go jeszcze Gasly.
Kubica został sklasyfikowany na 16. pozycji, za nim znaleźli się czterej kierowcy, którzy wyścigu nie ukończyli.
Ostatnia runda tegorocznego sezonu, wyścig o Grand Prix Abu Zabi w ZEA odbędzie się 1 grudnia.