Ekipa Williamsa – Robert Kubica i George Russell najwolniejsi w treningach przed Grand Prix Australii. "Chciałbym, żeby ten weekend był dla Roberta udany, ale może być po prostu pasmem niepowodzeń" – mówi w rozmowie z RMF FM znawca i komentator F1 Andrzej Borowczyk. Jego zdaniem, najmocniejsze w stawce powinny być na początku sezonu ekipy Mercedesa i Ferrari, a niespodzianką mogą być występy debiutującego we włoskiej stajni Charlesa Leclerca.
Agnieszka Wyderka RMF FM: Ekipa Williamsa jest na razie najsłabsza w stawce. Problemy pojawiły się już podczas przedsezonowych testów i końca na razie nie widać.
Andrzej Borowczyk: Tam jest gigantyczny bałagan. Tak to można już głośno powiedzieć. Trudno mówić o przyczynach, ale jest ich wiele. Fakt jest faktem, że Williams jest w bardzo niedobrej sytuacji, a co za tym idzie w niedobrej sytuacji jest też Robert Kubica. Często pada pytanie, które miejsce może w Melbourne zająć Robert, ale naszego wysokie oczekiwania musimy odłożyć w czasie. Chciałbym, żeby ten weekend był dla niego udany. Jednak może być po prostu jednym, długim pasmem niepowodzeń. Williams jest nieprzygotowany do sezonu. Z zespołu odeszli ważni inżynierowie. Nie tylko Paddy Lowe, ale też ludzie z działu aerodynamiki, działu projektów nadwozia. Zastąpienie tych osób nie będzie proste, ale ważne jest także pytanie dlaczego odeszli? Czego zabrakło? Pieniędzy? Lidera?
W Polsce skupieni jesteśmy na powrocie Roberta Kubicy. A na ile jego historia jest ważna dla fanów i całego świata F1?
Robert nie zdominuje całej F1, ale podczas tych pierwszych wyścigów będzie wiodącą postacią pod względem PR’owo-medialnym. To ewenement. Powraca po tak długim czasie w sporcie, w którym wydawało się to niemożliwe biorąc pod uwagę zakres jego obrażeń, kontuzji, które odniósł. Ja stawiam go obok Laudy i Maiera - narciarza, który po ciężkim wypadku motocyklowym wrócił do sportu, w którym potrzebne są zdrowe, silne nogi. Oni dokonali czegoś niemożliwego dzięki pracy chirurgów, lekarzy ale także dzięki niewiarygodnej sile woli i ciężkiej pracy. Taki przekaz dotyczący Kubicy jest obecny już od pewnego czasu. Poza tym Robert jest w F1 bardzo szanowany. Wszyscy wiedzą, że to bardzo zdolny kierowca o ogromnej wiedzy inżynieryjnej. Wokół niego nie było skandali, nieporozumień, niejasnych sytuacji. Jasne jest, że w Polsce będziemy koncentrować się na Kubicy. Cieszy się niesamowitą popularnością. Oby jak najszybciej Williams był w stanie jeździć tak szybko, by Robert mógł spełniać nasze oczekiwania.
Co będzie sukcesem Roberta Kubicy w Melbourne?
To może zaboli, ale trzeba to powiedzieć - sukcesem będzie dojechanie do mety. Nie pokuszę się by mówić, na którym miejscu. Niestety może się okazać, że do mety nie dojedzie. Samochód jest zdecydowanie wolniejszy od bolidów rywali. To jest jeden wielki znak zapytania. Niestety nie napawa to wszystko optymizmem. Jestem jednak nastawiony pozytywnie. Może Grand Prix Hiszpanii - to pierwsze w Europie okaże się przełomem.
Williams na razie daleko za faworytami, a kto teoretycznie dysponuje najlepszym duetem kierowców?
To gdybanie. Nie wiemy, jaka będzie ich forma. W poprzednim sezonie wydawało się, że najlepszy jest duet Lewis Hamilton i Valtteri Bottas, który w poprzednim sezonie spisywał się poniżej oczekiwań. Jeśli pokaże lepszą formę, a mistrzowską dyspozycję utrzyma Hamilton, to teoretycznie Mercedes ma najlepszy duet. Ja bym jednak przyglądał się bacznie ekipie Ferrari. Wygląda na to, że mają szybki bolid. I to może być zespół z najsilniejszym duetem. Że Vettel jest 4-krotnym mistrzem świata to wiemy. Że zdarzają mu się błędy - to też wiemy. Ale młody Charles Leclerc może już teraz okazać się gwiazdą. Niektórzy zastanawiają się, czy Vettel nie będzie miał w tym sezonie poważnego rywala w zespole. Leclerc to niebywały talent. Ma 21 lat. Pytanie, na ile będzie chciał się podporządkować Vettelowi. Wcześniej, kiedy Vettel jeździł z Raikonenem, ich relacje układały się świetnie, ale oni się przyjaźnią. Fin pogodził się z rolą Vettela jako lidera. Teraz Niemiec ma takiego młodego wilka obok siebie. Pewnie będzie się starał pokazać, że jest już teraz świetnym kierowcą. Niespodzianką może być Renault, do której trafił Daniel Ricciardo, a to kierowca z najwyższej półki. Do tego Nico Hulkenberg. Red Bull oparł swoje nadzieje na Maxie Verstappenie i on też będzie liczył się w walce. Niektórzy twierdzą, że to może być właśnie jego rok.
Kierowcy to jedno, przygotowanie technologiczne to drugi czynnik. Kto pod tym względem będzie nadawał ton w tym sezonie?
Mercedes jak zawsze będzie jedną z dominujących sił, choć twierdzi się, że Ferrari może grać na tych najgłośniej słyszanych skrzypach. Zaszła tam ważna zmiana. Odszedł Maurizio Arrivabene, a zastąpił go Mattia Binotto. On był szefem działu silnikowego. Teraz jest szefem teamu. Ferrari zawsze ma ogromne oczekiwania. Mercedes wyrównał ich rekord pięciu podwójnych zwycięstw - i w klasyfikacji kierowców i konstruktorów. Włosi nie chcą tego rekordu stracić. Zresztą Mercedes i Ferrari mają największe budżety. Będziemy się przyglądać Red Bullowi, choć tu znaków zapytania jest więcej, ale to też zespół z najwyższej półki, jeśli chodzi o zasoby. Renault ma wieloletni plan powrotu do czołówki formuły 1. Nie wiemy, czy w tym planie już ten sezon będzie oznaczał największe sukcesy. Organizacyjnie nie odstają jednak od czołówki. Większość zespołów jest zresztą na bardzo wysokim poziomie, choć mają lepsze i gorsze strony. Przykro mówić, ale Williams jest pod tym względem na końcu stawki.