To nie odwilż na linii Mińsk-Warszawa, a wyrachowanie Aleksandra Łukaszenki przed grudniowymi wyborami prezydenckimi. Tak wiceszef nieuznawanego Związku Polaków na Białorusi Andrzej Poczobut komentuje ostatnie decyzje władz wobec jego organizacji. Wstrzymana została egzekucja ogromnej grzywny od związkowej firmy Polonika, a także umorzono postępowanie karne wobec byłej szefowej Domu Polskiego w Iwieńcu.
W grudniu na Białorusi odbędą się pierwsze wybory prezydenckie, w których Łukaszenka nie ma poparcia Moskwy. Co więcej, od kilku miesięcy jest obiektem ostrych ataków rosyjskich władz i mediów. Pojawiło się kilka filmów, w których Rosjanie ujawniają materiały mające skompromitować białoruskiego przywódcę. W tych warunkach białoruskie władze są zainteresowane, żeby stosunki z Zachodem były maksymalnie złagodzone na czas trwania kampanii wyborczej - mówi Poczobut.
Jednym z tematów spornych jest nieuznawany przez Mińsk Związek Polaków na Białorusi. Ostatnie decyzje mają złagodzić oceny reżimu, ale także - jak twierdzi Poczobut - chodzi o zdobycie głosów niezdecydowanych Polaków: Wkrótce ma się odbyć retrospektywa piosenki polskiej. Ten festiwal jest organizowany przez władze i ma być bardzo mocno nagłośniony w rządowych mediach.
Nie bez znaczenia dla tych gestów jest też ocieplenie na linii Warszawa-Moskwa. To bardzo niepokoi władze w Mińsku.