Rosną szanse na masową produkcję kolejnej szczepionki, która ma trafiać również do Polski. Firma CureVac z siedzibą w Tybindze łączy siły z gigantem chemicznym Bayer. Niemiecka szczepionka może się okazać lepsza od oferowanych przez konkurencję.
Preparat opracowany przez CureVac, podobnie jak używanej już w Polsce szczepionki Pfizer/BioNTech, wprowadza do organizmu nanocząsteczki kodu genetycznego wirusa, które mają nauczyć układ odpornościowy reakcji obronnej.
Szczepionka jeszcze jest w fazie testów, ale wszystko wskazuje na to, że będzie ją łatwiej przechowywać i transportować. Są dwa tego powody. Po pierwsze może być przechowywana w wyższej temperaturze, nawet przez dwa miesiące wystarczy jej pięć stopni powyżej zera.
Po drugie do każdego zastrzyku potrzebnych będzie najwyżej tylko dwanaście mikrogramów substancji.
Wyniki badań potwierdzają to czego się spodziewaliśmy, że w tym niskim obszarze dawek między 2 a 12 mikorgraów wywoła odpowiedź immunologiczną - mówiła niedawno w rozmowie z Grzegorzem Jasińskim kierująca badaniami w niemieckiej Tybindze Polka, doktor Mariola Fotin-Mleczek.
Dla porównania, dawka preparatu wytwarzanego przez Pfizer/BioNTech to trzydzieści mikrogramów. Dużo mniejsza objętość ułatwi dodatkowo transport i przechowywanie.
Sojusz CureVac z koncernem Bayer ma umożliwić produkcję na dużą skalę. Unijne władze już zamówiły ponad 400 milionów dawek tego preparatu.