"Proponujemy zmiany w prawie, które umożliwią organom państwowym zawnioskować do sądu opiekuńczego o skierowanie osoby osadzonej w zakładzie karnym na leczenie ambulatoryjne lub w zakładzie zamkniętym" - powiedział minister zdrowia Łukasz Szumowski. Zmiany, mają związek z wydarzeniami w Gdańsku, gdzie miesiąc po wyjściu na wolność, Stefan W. zamordował prezydenta miasta Pawła Adamowicza. Trafił do aresztu i ma zostać wkrótce przebadany psychiatrycznie przez dwóch biegłych.

Jak podkreślił Łukasz Szumowski, resort proponuje takie zmiany w prawie, które umożliwią organom państwowym - w tym wypadku dyrektorowi zakładu karnego - skierowanie wniosku do sądu opiekuńczego, który - na podstawie opinii specjalistów - będzie mógł skierować osobę osadzoną w zakładzie karnym na leczenie ambulatoryjne lub w zakładzie zamkniętym.

To pozwoli na unikanie sytuacji, gdy ktoś, kto odbywa karę więzienia, kto popełnił czyn, który się kwalifikuje i gdzie ryzyko zachowań agresywnych jest wysokie, wychodzi i tak naprawdę nie wiemy czy się leczy, czy się nie leczy, czy ta terapia jest skuteczna, czy nie - tłumaczył w piątek Łukasz Szumowski.

Według ministra, resort, prowadzi prace nad możliwością wprowadzenia, orzekanego przez sąd, obligatoryjnego badania i leczenia osób, u których istnieje podwyższone ryzyko popełnienia przestępstwa po wyjściu na wolność. Procedura ta miałaby objąć sprawców przestępstw, u których w trakcie wykonywanej kary rozpoznano chorobę psychiczną, zaburzenia osobowości, uzależnienie od alkoholu, narkotyków lub innych substancji, a także upośledzenie umysłowe.

Łukasz Szumowski: Nie można było objąć Stefana W. "ustawą o bestiach"

Pytany o Stefana W., który w ostatnią niedzielę podczas finału WOŚP rzucił się z nożem na prezydenta Gdańska, minister Łukasz Szumowski powiedział, że zgodnie z jego wiedzą mężczyzny nie można było objąć "ustawą o bestiach".

Konsultant krajowy w dziedzinie psychiatrii prof. Piotr Gałecki tłumaczył, że po skończeniu odbywania kary przez więźnia "nie ma żadnej możliwości, żeby monitorować jego chorobę psychiczną".

Jeśli zostaje ktoś skazany, otrzymuje wyrok, to znaczy, że nie było wątpliwości co do jego poczytalności, czyli mógł kierować swoim postępowaniem w chwili czynu i rozumiał jego znaczenie. Osoba, w takiej sytuacji, kiedy skończy odbywanie kary, nie ma żadnej możliwości, żeby monitorować jej chorobę psychiczną, nawet jeśli zachoruje w szpitalu - wyjaśnił prof. Gałecki.

Zaburzenia psychiczne są takimi jednostkami chorobowymi, jak każde inne choroby, mogą się pojawić w pewnym okresie życia. To, co jest odmienne, jeśli chodzi o zaburzenia psychiczne, to fakt, że często przebiegają one bez wglądu w chorobę i dlatego pacjenci nie widzą potrzeby leczenia. Ta sytuacja - jak zaznaczył pan minister - nie mogła być objęta ustawą o bestiach - dodał prof. Gałecki.

Zdaniem ministra zdrowia, według obowiązujących przepisów, jeżeli ujawnią się u osadzonego w trakcie odbywania kary zaburzenia psychiczne, to po opuszczeniu zakładu karnego jest objęty przepisami ustawy z 19 sierpnia 1994 r. o ochronie zdrowia psychicznego. Przewiduje ona, że osoba chora psychicznie może być przyjęta do szpitala psychiatrycznego bez wyrażonej zgody przede wszystkim wtedy, gdy jej dotychczasowe zachowanie wskazuje na to, że z powodu tej choroby zagraża bezpośrednio własnemu życiu albo życiu lub zdrowiu innych osób.

Łukasz Szumowski podkreślił raz jeszcze, że teraz nie ma możliwości skierowania na leczenie ambulatoryjne lub szpitalne skazanego odbywającego karę pozbawienia wolności, po opuszczeniu przez niego zakładu karnego, jeżeli zaburzenia ujawniły się w trakcie wykonywanej kary, a nie miały bezpośredniego związku z popełnionym czynem.

Obecnie, nawet jeśli ktoś uczestniczy w terapii, a terapia jest nieskuteczna, to nie ma narzędzi prawnych, żeby można było skierować go do lecznictwa zamkniętego. Bo taki wniosek może wystawić tylko rodzina albo sam zainteresowany - powiedział minister.

Służba Więzienna: Stefan W. nigdy nie był izolowany od innych więźniów

Stefan W. nigdy nie był izolowany od innych więźniów, bo nie było ku temu przesłanek. Funkcjonał bezkonfliktowo w grupie więźniów, nie był agresywny - podkreśliła w rozmowie z PAP rzeczniczka prasowa Służby Więziennej ppłk Elżbieta Krakowska.

Portal wPolityce.pl podał we wtorek, że według jego informacji mężczyzna "kilkakrotnie był izolowany od więźniów". "Możliwe, że został przez nich pobity, ale nie ma na to wystarczających dowodów" - napisano. 

"W nawiązaniu do pytań informujemy, że Stefan W. nigdy nie był izolowany od innych więźniów, przebywał w celach wieloosobowych" - napisała w piątek po południu na Twitterze Służba Więzienna.

Rzeczniczka prasowa ppłk Elżbieta Krakowska w rozmowie z PAP wyjaśniła, że Stefan W. nie był izolowany od innych więźniów, bo nie było ku temu przesłanek. Funkcjonał bezkonfliktowo w grupie więźniów, nie był agresywny, nie była agresja przez innych więźniów wobec niego kierowana, więc nie było powodu, żeby go izolować od innych więźniów - powiedziała.

W środowym wpisie na Twitterze Służba Więzienna informowała, że "podczas pobytu w izolacji (Stefan W.) nie sprawiał większych problemów wychowawczych". W piątkowej rozmowie z PAP rzeczniczka doprecyzowała, że chodziło o izolację w znaczeniu "izolacji więziennej", tzn. pobytu w zakładzie karnym.

Opracowanie: