Kulminacja fali we Wrocławiu jest spodziewana dziś o północy - powiedziała wieczorem prezes Wód Polskich Joanna Kopczyńska. Według niej kulminacja może trwać kilka dni.
Zgodnie z prognozą prognozę Służby Hydrometeorologicznej Sił Zbrojnych Rzeczpospolitej Polskiej kulminacja we Wrocławiu jest przewidziana dziś na godzinę 0.00 - powiedziała podczas posiedzenia sztabu kryzysowego prezes Wód Polskich Joanna Kopczyńska.
Dodała, że przewidywany stan wody to 559 cm, "co wynosi 170 cm mniej niż maksimum z 1997 roku". Czyli to powinno przejść przez Wrocław bez większych szkód - podkreśliła.
Kopczyńska wskazała, że kulminacja będzie rozciągnięta w czasie i może trwać kilka dni. Od 21 września powinien następować spadek tej kulminacji, powinno się wszystko wyrównywać - zapowiedziała.
Po godz. 14 Odra we Wrocławiu miała 466 cm. Przekroczony już został stan alarmowy. Jak poinformował wtedy rzecznik IMGW Grzegorz Walijewski, kulminacja wyniesie nawet do 550 cm. Choć będzie to "zdecydowanie mniej niż w roku '97", to taki podwyższony stan wody będzie trwać aż 1,5 doby.
Jak (stan wody) będzie opadać, to nie będzie nagły spadek jak w Kłodzku. Stan powyżej alarmu będzie utrzymywał się przynajmniej kolejne trzy doby, więc stan alarmowy będzie utrzymywał się bardzo długo, aż pięć dób, i to będzie zagrożenie - dodał.
Zaznaczył, że dla Wrocławia ważne jest również, jak dopływają do Odry inne rzeki. Te dopływy lewostronne, jak Ślęza, Bystrzyca, tak jak i Oława, niosą wody z powyżej stanów alarmowych - tłumaczy Walijewski. Rzecznik IMGW przyznał, że to niebezpieczna sytuacja dla Wrocławia, choć zastrzegł, że fale kulminacyjne nie nałożą się na siebie. Zdaniem Walijewskiego może dojść do podtopień czy powodzi. Podkreślił, że to realny scenariusz mimo że stan maksymalny wód nie osiągnie wartości takich jak w 1997 roku.
Hydrolog zapytany o sytuację na Odrze, przypomniał, że wielkość opadów w niektórych regionach kraju miejscami sięgała "ponad 400 l wody na metr kwadratowy". Jak zaznaczył, to wartość "czterech sześciomiesięcznych opadów". Zauważył, że w górnych i środkowych biegach dopływów rzek w tej chwili pojawiają się spadki poziomu wody, natomiast na stacjach ujściowych lewostronnych dopływów rzek pojawiają się nadal wzrosty lub stabilizacja.
Woda będzie spływać lewostronnymi dopływami rzek jeszcze dwa tygodnie, zanim sytuacja się zupełnie uspokoi - doprecyzował.
Do Odry wpłynęły duże ilości wody, w związku z tym Odrą przemieszczają się dwa wezbrania - poinformował hydrolog. Wyjaśnił, że "jedno jest w województwie lubuskim, ale za chwilkę to drugie dogoni, więc można powiedzieć, że to będzie jedno długie wezbranie".
Ekspert przypomniał, że w nocy z wtorku na środę wysoka woda dotarła do Oławy, gdzie zostały przekroczone stany alarmowe. Obecnie tam znajduje się kulminacja. Zdaniem Walijewskiego, poziom wody w tym regionie wynosił przed godz. 14 739 cm, a "może wzrosnąć jeszcze 5 cm"; to mniej niż w 1997 roku.
Nie jest tak niebezpiecznie jak w roku 1997 - stwierdził, precyzując, że stan wody w 1997 r. wyniósł 766 cm.
Hydrolog podkreślił, że przez Oławę przepływa jeszcze druga rzeka (Oława), na której również przekroczone są stany alarmowe; poziom stanu wody wnosi tam 365 cm - rekord (w 1940 roku) wyniósł 415 cm.
Zgodnie ze słowami Walijewskiego, w związku z przemieszczaniem się wody na północ, w woj. lubuskim "mniej więcej za dwie doby będzie obserwowany wyraźny skok wody powyżej alarmów". Jak dodał, w woj. lubuskim stan wody może sięgnąć nawet ponad 2 m wysokości. Jego zdaniem, "będziemy oglądać ten spływ na kolejne miasta nadodrzańskie przez 2 tygodnie".
Odnosząc się do sytuacji hydrologicznej w Czechach, ekspert zdementował medialne doniesienia o tym że "Czesi zalali Polskę, bo spuszczali wodę ze swoich zbiorników". Walijewski poinformował, że Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej stale współpracuje z hydrologami z Czech, przepływ pomiędzy "polską a Czechami jest coraz mniejszy", a najgorsze wezbranie jest już za nami.
Jak informowała wcześniej prezes Wód Polskich Joanna Kopczyńska, fala powodziowa na Odrze będzie spłaszczona i będzie przechodziła przez 2 do 3 dni. W najwyższym kulminacyjnym momencie będzie miała wysokość o 80 centymetrów niższą niż wały w Opolu.
Kopczyńska zaapelowała, by nie wchodzić na wały i nie zbliżać się do infrastruktury hydrotechnicznej.
Zbiornik Racibórz wypełniony jest w 70-80 procentach pojemności, czyli jest jeszcze możliwość przyjęcia wody. Jest w tej chwili zamknięty, czyli nie odbywa się odpływ. Są tam zamknięte przepusty i może się zdarzyć, że ponad tym przepustami trochę wody ucieknie, ale jest to naturalne - zaznaczyła.
Podkreśliła, że zbiornik "trzyma wodę", a jak zacznie być opróżniany, to będzie to robione "bardzo powoli i z rozwagą".
Zbiornik Racibórz Dolny o pojemności 185 mln m sześc. zaczął być napełniany od niedzieli rano, aby przejąć nadmiar wód napływających Odrą. Budowę suchego zbiornika w Raciborzu ukończono na przełomie maja i czerwca 2020 r. Zajmuje on 26 km kw. Długość zapór zbiornika wynosi ponad 20 km. Koszt inwestycji dofinansowanej z Unii Europejskiej, Banku Światowego, Banku Rozwoju Rady Europy i budżetu Państwa wyniósł ok. 2 mld zł.
Ze zbiornikiem Racibórz współpracuje położony powyżej polder Buków, oddany do użytku w 2002 r. W ramach tej inwestycji wykonano m.in. 14,5 km obwałowań stanowiących zapory boczne polderu, dwie budowle umożliwiające sterowanie pracą polderu i wał działowy.