Ogrodzieniec na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej opanowany przez miłośników terenowej jazdy. Kierowcy samochodów, quadów i motocykli rywalizują na trasach RMF Maxxx Kager Rally. W imprezie startuje również załoga RMF 4Racing Team. Z bliska zmaganiom przyjrzał się reporter RMF FM Marcin Buczek.
Ryk silników na starcie przy głównej ulicy Ogrodzieńca słychać z daleka. Ale to dopiero przedsmak. Stąd kierowcy jadą jeszcze asfaltową drogą. Około dwóch kilometrów dalej zaczyna się "ostry" start w terenie. Każdy rusza tam szybko do przodu i momentalnie jego auto ginie w tumanach kurzu.
Trudno powiedzieć, co lepsze: kurz czy błoto. Jak jest kurz, to niewiele widać. Ale jak jest błoto, jest znowu bardzo ślisko - ocenia warunki na trasie pilot Andrzej Derengowski z RMF 4Racing Team.
Na trasę ruszają auta terenowe, potem ciężarówki, wreszcie quady i motocykliści. W sobotę każdy pokona tę trasę cztery razy.
To kręta, techniczna trasa. Jest jeden prosty odcinek, gdzie najlepsi na pewno pojadą około 100 kilometrów na godzinę, ale głównie jedzie się: krótka prosta, zakręt i znowu krótka prosta, zakręt. Wygrać mogą ci, którzy dobrze wchodzą w zakręty. Zresztą wiele rajdów wygrywa się właśnie zakrętami - podkreśla Rafał Płuciennik z naszego teamu.
W barwach tej grupy startuje także Małgorzata Kosińska. Czego kobieta szuka w rajdach terenowych? Tego samego, co mężczyźni - emocji, adrenaliny i kontaktu z tymi wszystkimi ludźmi - mówi.
Kiedy pada pytanie o to, jak poradzi sobie na trasie np. z zepsutym samochodem, uśmiecha się i odpowiada: Wiadomo, że nie mam tyle siły, co mężczyzna. Ale wtedy zawsze mogę liczyć na mojego pilota.
Kiedy jedni czekają jeszcze na start, niektórzy wracają już do bazy. Jeszcze niedawno ich auta były kolorowe - teraz mają barwę popiołu. To kurz, który dostaje się dosłownie wszędzie. Kierowcy i piloci wysiadają z samochodów, a główną rolę odgrywają teraz mechanicy, którzy natychmiast zaglądają pod maskę. Trzeba ponownie sprawdzić wszystko, bo za mniej więcej godzinę auto znowu wyjedzie na trasę.
To samochody o specjalnej konstrukcji - wysokie zawieszenie, niezbędne przy pokonywaniu przeszkód, a wewnątrz - bardzo twarde siedzenia i mnóstwo zamontowanych tam specjalnie rur. To dla bezpieczeństwa. W każdej chwili auto może się przewrócić, koziołkować, dachować. Te konstrukcje wewnętrzne mają chronić przed "złożeniem się" samochodu - wyjaśnia Rafał Płuciennik. Jak dodaje, to samochody klasy cross-country, ale do jazdy szybkiej. Chodzi o to, aby szybko pokonywać w miarę proste przeszkody terenowe - mówi.
Najlepsi nawet te najtrudniejsze odcinki pokonują bardzo szybko. Aż trudno uwierzyć, że w tak trudnych warunkach można wyprzedzać inne auto. Ale niektórym się to udaje. Ci, którzy jadą wolniej, pokornie ustępują wtedy miejsca i zjeżdżają nieco z drogi.
W niedzielę zakończenie rajdu. Ale dla miłośników jazdy po bezdrożach to nie koniec zmagań. W dniach 12-14 lipca na podobnych zawodach spotkają się w Dobczycach, a na początku września w Kielcach.