W niedzielę, 1 stycznia 2012 oficjalny start rajdu Dakar 2012. Zawodnicy i ich maszyny są już w Mar del Plata. Baza morska argentyńskiej armii zamieniła się w jeden gigantyczny warsztat. Na start czekają już także nasi zawodnicy z ekipy RMF Caroline Team. Wśród nich Adam Małysz, który udzielił nam pierwszego wywiadu po przyjeździe do Argentyny.
Żeby dotrzeć na start rajdu Dakar, nasi zawodnicy pokonali w powietrzu 13 tys. km. Debiutujący w tej piekielnie trudnej imprezie Adam Małysz przyznaje, że w Ameryce Południowej jest po raz pierwszy. Jest zaskoczony faktem, że między Polską a Argentyną są tylko 4 godziny różnicy czasu. To może dobrze, bo nie ma aklimatyzacji, takiej typowej jak jest w Japonii, gdzie jest różnica 7-8 godzin. Jak zawody się zaczynały, to ci się spać chciało - wspomina Małysz zawody w skokach narciarskich rozgrywane w Japonii.
Nasz kierowca rajdowy dzień po przylocie do Buenos Aires wykorzystał na zwiedzanie miasta. Był nawet czas także na zjedzenie steku ze słynnej argentyńskiej wołowiny, ale jak powiedział, Buenos nie jest miejscem na wypoczynek rodzinny. Nie wiem, czy bym tam tak prywatnie pojechał, ale zobaczyłem Buenos i to jest chyba ważne - powiedział Adam Małysz w wywiadzie.
Teraz już Adam Małysz przygotowuje się do rajdu - także duchowo. Jak mówi nie ma "nerwa", bo pojedzie z doświadczonym pilotem Rafałem Martonem. Tutaj jestem nowicjuszem, ale wiem ile pracy przede mną. Głównym moim celem jest dotarcie do mety - mówi Małysz i przyznaje, że mimo wyjazdów treningowych do Dubaju i Maroka nadal obawia się jazdy po pustyni.
Czuję się zestresowany samym widokiem wydm - mówi z uśmiechem nasz zawodnik.