"Za 5 lat zdecydowanie widziałabym siebie w DTM. To moje marzenie, cel. Jestem na dobrej drodze, bo udało mi się związać z rodziną Audi Sport" - mówi Gosia Rdest, najlepsza polska zawodniczka jeżdżąca w wyścigach samochodowych. Rdest opowiada w RMF FM o swoich najbliższych planach, ale też o... predyspozycjach kobiet do ścigania się.

W tym sezonie Audi TT Cup zajęłaś 8 miejsce. Celowałaś w pierwszą 5tkę - jest niedosyt?

Tak, zdecydowanie jest ten niedosyt. Taki był mój cel, nie udało się niestety. Przez dwie rzeczy straciłam cenne punkty - na pewno był to wyścig na Norisringu, gdzie zostałam wyeliminowania na trzy okrążenia przed końcem. Jechałam na 4. miejscu, a zawodnik z 7. pozycji przeprowadził taki atak, że skasował mi samochód. Kontaktową sytuację miałam też na węgierskim Hungaroringu - tam też straciłam kilka miejsc, kilka punktów. No i po ostatniej rundzie spadłam z 7. na 8. miejsce w generalce.

Ale były też pozytywy...

Tak, jak najbardziej! Przeżyłam jeden z lepszych dni w moim życiu - na torze Nurburgring wbiłam się na podium, zajęłam trzecie miejsce! To było coś niesamowitego, jak przekraczałam linię mety to się poryczałam w kasku...

Co dalej, gdzie będziemy Ciebie oglądać w przyszłym sezonie?

Teraz przede wszystkim chcę trochę odpocząć, bo trochę tych startów było. Spędzę czas z rodziną i znajomymi. Muszę też jednak powoli przygotowywać się do przyszłego sezonu, szukać sponsorów. Na pewno jednak zostanę w samochodach przednionapędowych. Będą to samochody turystyczne, a jaka dokładnie seria? To zależy. Na pewno zostanę w Audi, rozważam starty znów w Audi TT Cup, ale też w serii TCR - to nowa seria, która jednak prężnie się rozwija.

Od czego zależy twoja decyzja?

Na pewno od budżetu, który nie jest łatwo zgromadzić w Polsce. W najbliższych dniach będę też brała udział w tzw. shootoucie na torze w Adrii - tam powalczę o dofinansowanie na przyszły rok. I jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to prawdopodobnie zasiądę za kierownicą Audi RS3.

Czujesz stres przed tym "castingiem"?

Trochę tak, bo stawka jest wysoka! Ale ten "stresik" - nie jest on paraliżujący, a motywujący.

Zmienię trochę temat - dlaczego tak mało dziewczyn się ściga?

Hm, to bardzo dobre, ale trudne pytanie. Jeśli chodzi o Formułę 1, to po prostu nie ma tak dobrej kobiety, która dałaby sobie tam radę. Chodzi o przygotowanie fizyczne, kobiecą psychikę i doświadczenie. Na pewno są to też uwarunkowania kulturowe - kobieta wcześniej nie była kojarzona z kierownicą i prowadzenia auta, teraz to się zmienia. Cała nadzieja w kartingu, gdzie małych dziewczynek zaczyna być coraz więcej. To cieszy.

Można zatem powiedzieć, trochę szowinistycznie, że kobieta ma mniejsze predyspozycje do osiągania sukcesów w motosporcie?

Biorąc pod uwagę fakt, że tych kobiet jest mało, to tak można stwierdzić. Aczkolwiek są kobiety, które są naprawdę szybkie - przykładowo fabrycznym kierowcą Audi jest Rahel Frey. Jeśli chodzi o predyspozycje to podstawowa różnica jest w dochodzeniu do limitu - w przypadku faceta on najpierw spróbuje przejechać zakręt na 110%, jak to się mówi "przepałuje" ten zakręt i później ten próg będzie zmniejszał. A kobieta do limitu dochodzi w inny sposób - najpierw próbuje przejechać zakręt na 70% i sukcesywnie to zwiększa. Z pewnością zajmuje jej to więcej czasu.

Ale ty jesteś przykładem, że da się, tylko trzeba naprawdę ciężko pracować...

Tak, trzeba ciężko pracować. Godziny treningów na torze, symulatorze, wyrobienie zacięcia, woli walki na treningach, na siłowni. Jak widać da się.

Ty sporo czasu spędzasz na siłowni?

Zdecydowanie. Już od kartingu cechowało mnie to, ze byłam w stanie jeździć i jeździć. Byłam zawodniczką nie do zajechania. Ale siłownię trzeba lubić. Im bardziej jesteśmy "fit", tym dłużej możemy zachować koncentrację na torze.

No właśnie, wbrew powszechnej opinii, fizyczność jest bardzo ważna w motosporcie...

Dokładnie - jeżeli chodzi o mięśnie to kluczową rolę odgrywają nogi. To nimi dodajemy gazu i hamujemy - samochód spowalniam lewą nogą i ta siła musi być konkretna, bo żadnego wspomagania nie mamy. Ważny jest cały tors żeby samochód nami nie pomiatał, a żebyśmy to my nim sterowali. Duże znaczenie odgrywa też... tyłek, który musimy mieć cały czas spięty, bo to nim "czujemy" auto. Do tego ręce i przedramiona: musimy mieć siłę kręcić kierownicą, nie można również zapomnieć o mięśniach szyi - przeciążenia dochodzą bowiem nawet do 3,4 - 4 G. No i jeśli jesteśmy dobrze przygotowani fizycznie, to w przypadku wypadku - łatwo nam dojść do sprawności.

Jakie masz sportowe marzenia, gdzie widziałabyś siebie za 5, 10 lat?


Za 5 lat zdecydowanie widziałabym siebie w DTM. To moje marzenie, cel. Jestem na dobrej drodze, bo udało mi się związać z rodziną Audi Sport. Mam głęboką nadzieję, że w ciągu 5 lat uda mi się to marzenie zrealizować.