Powiedzieć, że we Włoszech po przegranym meczu ze Słowacją (2:3) na mundialu zapanowały szok, smutek i gigantyczne rozczarowanie, to za mało. W pierwszych komentarzach padają tak mocne słowa jak "hańba". Mówi się nawet o wytoczeniu procesu reprezentacji.
Broniąca tytułu reprezentacja Włoch pożegnała się z mundialem już po pierwszej rundzie. Nie wygrała ani jednego meczu, a rozgrywki w grupie F zakończyła na ostatnim miejscu - nawet za Nową Zelandią.
Patrząc na te statystyki, aż trudno uwierzyć w to, jaki wielki duch walki i optymizm panowały we włoskiej reprezentacji przed meczem. Trener Marcello Lippi zapowiadał: To nie będzie nasz ostatni mecz, a kapitan Fabio Cannavaro zapewniał: Wszystko, co piękne, dopiero przed nami.
Teraz we włoskich mediach leją się łzy, panuje wściekłość i wszyscy informują o wstrząsie, z którego świat piłki nożnej długo nie będzie mógł się podnieść.
Włoska agencja prasowa ANSA, odnosząc się do rychłego powrotu Włochów z RPA, napisała: Samolot hańby jest gotów. I dodała: Włochy, mistrzowie świata Marcello Lippiego, opuszczają RPA i wracają do domu obciążeni sportowym wstydem.
Jakby tego było mało, przypomina się, że włoscy piłkarze ledwo wyszli z honorem z dwóch poprzednich meczów na mundialu, remisując z Paragwajem i Nową Zelandią, która jest uważana za najsłabszą drużynę na imprezie. Nigdy wcześniej włoska reprezentacja nie zafundowała gorszych stronic w historii narodowego futbolu - te słowa brzmią najczęściej w komentarzach sprawozdawców.
Ale padają też mocniejsze opinie - o tym, że włoska piłka sięgnęła dna i za długo wokół Azzurrich utrzymywała się aura podziwu i uwielbienia.