Ghana wygrała z USA 2:1 i awansowała do ćwierćfinału mistrzostw świata w RPA. Po 90 minutach regulaminowego czasu był remis 1:1. Bramkę dla Ghany zdobył Kevin-Prince Boateng, wyrównał z rzutu karnego Landon Donovan. Jednak w dogrywce (93. minuta) gola strzelił reprezentant Ghany Asamoah Gyan.

Amerykanie bardzo chcieli się zrewanżować za porażkę sprzed czterech lat, kiedy to ulegli reprezentacji Ghany 1:2. Z kolei Ghana to ostatnia nadzieja Afryki na mundialu w RPA. Z trybun Amerykanów do ofensywnej gry dopingował m.in. były prezydent Bill Clinton.

Jednak to Ghana miała wymarzony początek. W 5. minucie w środku boiska piłkę stracił Clark, przejął ją Boateng i nieatakowany przez nikogo podbiegł do bramki USA i płaskim strzałem z 15 metrów pokonał Tima Howarda.

Zupełnie zdezorientowani Amerykanie zaczęli grać brutalnie. Żółte kartki szybko zobaczyli Clark i Cherundolo. Zresztą tego pierwszego jeszcze przed przerwą zmienił Edu. Trener Bob Bradley był wyraźnie poirytowany grą swoich podopiecznych, którzy nie potrafili znaleźć sposobu na dobrze dysponowaną drużynę Ghany. Ta, wyraźnie zadowolona z szybkiego prowadzenia, kontrolowała przebieg spotkania i kilka razy mogła podwyższyć wynik meczu. Chyba najlepszą sytuację miał w 37. minucie Asamoah - wyprzedził DeMerita, ale tym razem nie udało się pokonać Howarda. Chwilę wcześniej znakomitej sytuacji dla USA nie wykorzystał Findley - bramkarz Ghany Richard Kingson nie dał się zaskoczyć.

Do końca pierwszej połowy wynik nie uległ już zmianie. Szybko zdobyta bramka bez wątpienia ustawiła jej przebieg. Afrykanie usatysfakcjonowało prowadzenie, Amerykanie byli zaskoczeni.

W drugiej połowie zobaczyliśmy zupełnie inną drużynę Stanów Zjednoczonych - zmobilizowaną, walczącą, ofensywną. Trener Bob Bradley musiał użyć w szatni ostrych słów, bo Amerykanie od początku ruszyli do odrabiania strat z pierwszej połowy. Rzeczywiście grali dużo szybciej, częściej przeprowadzali akcje skrzydłami i dużo łatwiej dochodzili do sytuacji bramkowych. A piłkarze Ghany jakby zmęczeni tempem, które narzucili w pierwszej połowie, zostali zepchnięci do defensywy. Choć kontry Boatenga i Gyana były bardzo groźne.

Kluczowa dla losów spotkania okazała się 61. minuta. Mensah faulował Dempseya w polu karnym i sędzia nie miał wątpliwości - jedenastka dla USA. Do piłki podszedł Donovan i zmylił Kingsona. Bramkarz rzucił się w jeden róg, piłka poleciała w drugi i mieliśmy remis 1:1. Ten gol dodał wiary piłkarzom z USA, którzy poszli za ciosem i próbowali rozstrzygnąć losy meczu na własną korzyść. Afrykanie stracili inicjatywę, nawet kontrataki im nie wychodziły. W 76. minucie w świetnej sytuacji znalazł się Bradley, ale trafił prosto w Kingsona.

Bohaterem dogrywki został Asamoah Gyan, który w 93. minucie popisał się pięknym rajdem, nie dał się ograć DeMeritowi i płaskim strzałem z 15 metrów pokonał Howarda. Szał radości w drużynie Ghany, bo dogrywka ułożyła się dla niej idealnie. Afrykanie od razu uspokoili grę, próbowali wciągnąć Amerykanów głębiej na swoją połowę i wyprowadzić kontrę. Amerykanie, choć niesamowicie zmęczeni, atakowali do ostatnich sekund. Nie starczyło im jednak sił i czasu na wyrównanie. Do ćwierćfinału awansowała Ghana. Przed nią mecz z Urugwajem.

USA - Ghana 1:2 (1:1, 0:1)

Bramki: 0:1 Kevin-Prince Boateng (5), 1:1 Landon Donovan (62-karny), 1:2 Asamoah Gyan (93).

Żółte kartki:

- USA: Ricardo Clark, Steven Cherundolo, Carlos Bocanegra

- Ghana: Jonathan Mensah, Andre Ayew

Składy:

- USA: 1-Tim Howard - 6-Steve Cherundolo, 15-Jay DeMerit, 12-Jonathan Bornstein, 3-Carlos Bocanegra - 10-Landon Donovan, 4-Michael Bradley, 13-Ricardo Clark, 8-Clint Dempsey - 17-Jozy Altidore, 20-Robbie Findley.

- Ghana: 22-Richard Kingson - 4-John Pantsil, 8-Jonathan Mensah, 5-John Mensah, 2-Hans Sarpei - 6-Anthony Annan, 7-Samuel Inkoom, 23-Kevin-Prince Boateng, 13-Dede Ayew - 21-Kwadwo Asamoah, 3-Asamoah Gyan.

Sędzia: Viktor Kassai (Węgry)

Widzów: 35 000

Wszystkie informacje na temat piłkarskich mistrzostw świata w RPA znajdziecie w specjalnym raporcie "Mundial 2010" . Na miejscu jest nasz specjalny wysłannik Patryk Serwański. Jego relacje przeczytacie na blogu. Od 11 czerwca do 12 lipca na antenie RMF FM możecie też słuchać Mistrzowskich Faktów Sportowych.