"Z pozdrowieniami dla służb specjalnych" - taki cel porannych zamachów w moskiewskim metrze odczytują eksperci z rosyjskich resortów siłowych. Tuż przed godz. 8 i ok. 8.30 czasu moskiewskiego dwie terrorystki-samobójczynie zdetonowały ładunki wybuchowe na stacjach metra w stolicy Rosji. Zginęło co najmniej 38 osób, a ponad 70 zostało rannych.
Scenariusze zamachów tworzą już funkcjonariusze Federalnej Służby Bezpieczeństwa, pracujący na miejscu eksplozji. Pierwszoplanowa wersja mówi o tym, że chodzi o zemstę bojowników za ostatnie rosyjskie akcje na Kaukazie. W ostatnich miesiącach rosyjskie służby bezpieczeństwa zlikwidowały kolejnych liderów bojowników: Saida Buriatskowa, Sałambeka Achmadow czy Abu Chalida. W Inguszetii rozbito też znaczącą grupę działającą w podziemiu, która miała się trudnić terroryzmem.
Eksperci resortów siłowych twierdzą, że dwie kobiety, który szczątki już odnaleziono, jedna bardzo młoda, druga o wiele od niej starsza z zemsty chciały się wysadzić koło siedzib FSB na Łubiance i resortu spraw wewnętrznych koło Parku Kultury. Według nich wsiadły do pociągów na stacji Jugo-Zapadnaja - nie znały miasta, więc wysadziły się w metrze na stacjach, których nazwy wskazali im mocodawcy.
Rosyjskie media przytaczają też wypowiedź jednego z internautów na stronie kavkazchat.com: "Radość! Psy się cieszą, gdy u nas kogoś zabiją. Myślą, że nigdy nie będą czuli goryczy. Teraz to ich gorycz. Allah Akbar."