Zamachy w moskiewskim metrze to dzieło dwóch terrorystek-samobójczyń z Kaukazu - twierdzi rosyjska Federalna Służba Bezpieczeństwa. W eksplozjach na stacjach Łubianka i Park Kultury zginęło co najmniej 38 osób, a ponad 70 zostało rannych. Moskiewska milicja poszukuje teraz dwóch kobiet, które towarzyszyły terrorystkom, gdy te na stacji Jugo-Zapadnaja wchodziły do metra. Zarejestrowały to kamery monitoringu.
FSB podała, że w zamachach wykorzystano heksogen, jeden z najsilniejszych materiałów wybuchowych. Bomba użyta na stacji Łubianka miała siłę rażenia 4 kg trotylu, a na stacji Park Kultury - 1,5-2 kg. W obu wypadkach dla spotęgowania siły rażenia użyto śrub, zakrętek i innych metalowych elementów.
Co więcej, na stacji metra Park Kultury znaleziono również nierozerwany "pas szahida" z materiałami wybuchowymi. Poinformowały o tym rosyjskie agencje. To oznacza, że zamachowcy mogli planować ataki jeszcze w innych miejscach. Nie ujawniono, jaki materiał wybuchowy znaleziono na stacji, nie wiadomo również, dlaczego ten materiał nie eksplodował.
Ujawniono natomiast, że dwie kobiety, które dokonały zamachu, wsiadły do metra na stacji Jugo-Zapadnaja w towarzystwie innych dwóch kobiet-Słowianek. Te dwie "opiekunki" szahidek są teraz poszukiwane.
Rosyjskie służby bezpieczeństwa poinformowały ponadto, że najprawdopodobniej uda się zidentyfikować tożsamość kobiet, które wysadziły się w metrze. Ich szczątki odnaleziono na miejscu tragedii.
Według portalu Radnoj Gorod, który powołuje się na Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, już tydzień temu rosyjskie służby specjalne miały sygnał o zagrożeniu samobójczymi zamachami. Agenci mieli poszukiwać w Wołgogradzie kobiet, które miały tam dokonać zamachów.
Pociąg co chwila się zatrzymywał (…) Nikt nie wiedział co się dzieje - relacjonował pasażer, który podróżował linią Sokolniczeską po pierwszym wybuchu na Łubiance. Nikt z obsługi nie mówił, by się ewakuować, że pociąg dalej nie pojedzie. Usłyszeliśmy tylko: "Poczekajcie", a także: "Korzystajcie z transportu naziemnego" - opisywał.
Do eksplozji w drugim pociągu doszło, gdy skład stał na stacji Park Kultury. Z pierwszego czy drugiego wagonu usłyszałem huk wybuchu. Poczułem bardzo silny wstrząs. Pociąg stał już jakieś dwie minuty. Było bardzo dużo dymu, po chwili zadymione było wszystko. Ludzie strasznie krzyczeli - zaznaczył.
Rosyjski prezydent nakazał nasilić kontrole i środki bezpieczeństwa we wszystkich środkach transportu. Dmitrij Miedwiediew zapowiedział, że Rosja bez wahania będzie zwalczać terroryzm, aż do jego całkowitego wykorzenienia.
Na ulice miasta milicja skierowała liczniejsze niż zwykle patrole, a także 700 żołnierzy sił MSW. Przedstawiciel Głównego Zarządu Spraw Wewnętrznych Moskwy Wiktor Biriukow powiedział, że pod szczególną kontrolą znajdują się teraz stacje metra, dworce kolejowe i lotniska. W metrze dodatkowe patrole wysłano na stacje, przejścia, wejścia i wyjścia z metra - pojawili się tam funkcjonariusze z psami wyszkolonymi do wykrywania materiałów wybuchowych. Dodatkowe środki bezpieczeństwa wprowadzono również na rosyjskich lotniskach.
Rosyjska prokuratura ogłosiła, że za zamachami w moskiewskim metrze stoją terroryści - już wszczęto śledztwo. Jak dotąd żadne z ugrupowań nie wzięło na siebie odpowiedzialności za eksplozje, a podejrzenia padają na ugrupowania z Północnego Kaukazu - regionu, w którym Moskwa toczy walki z lokalnymi islamistami. W śledztwie w sprawie ataków chce pomóc Interpol.
Na razie nie dotarły do nas informacje, aby na liście ofiar byli Polacy - powiedział dziennikarce RMF FM Paweł Koć z polskiej ambasady w Moskwie. Dyplomata podkreślił jednak, że wszystko może się jeszcze zmienić. Polska placówka kilka razy kontaktowała się z rosyjskim ministerstwem do spraw sytuacji nadzwyczajnych. Wiemy tylko tyle, że na liście opracowanej przez ministerstwo znalazł się jeden pan o polsko brzmiącym imieniu i nazwisku. Nasz konsul sprawdził to - to jest pan o paszporcie rosyjskim. To się zdarza w Rosji - podkreślił Koć.
Moskiewskie metro uruchomiło "gorącą linię", gdzie można otrzymać informację o poszkodowanych pasażerach - (007-495) 622-14-30 i (007-495) 624-34-40.