To nie tajne służby, lecz pracownicy Biura Bezpieczeństwa Narodowego razem z policją weszli po katastrofie pod Smoleńskiem do mieszkania Aleksandra Szczygły - ustaliła "Gazeta Wyborcza". Komisyjne otwarcie mieszkania ministra nastąpiło na prośbę BBN.
Pracownicy Biura i rodzina zauważyli brak należącego do Szczygły laptopa, ale nie zgłoszono jego zniknięcia. Nie jest wykluczone, że minister mógł go mieć przy sobie w samolocie. Urzędnicy BBN zabrali komórkę, która była w mieszkaniu.
Jak podkreśla "Gazeta Wyborcza" w policyjnych materiałach z otwarcia mieszkania i odręcznym protokole podpisanym przez rodzinę zmarłego i urzędników nie ma mowy o tym, by ktokolwiek mógł wejść tam wcześniej.
29 kwietnia w RMF FM o zaginionym laptopie mówił wiceszef BBN Witold Waszczykowski. Na pytanie, czy w mieszkaniu Szczygły była ABW, odpowiedział: Nie wiem.