Sąd Apelacyjny w Warszawie utrzymał w środę wyrok w sprawie byłego wiceszefa BOR gen. Pawła Bielawnego, skazanego w I instancji na 1,5 roku więzienia w zawieszeniu za nieprawidłowości przy ochronie wizyt w Smoleńsku Donalda Tuska i Lecha Kaczyńskiego w 2010 r. Wyrok jest prawomocny.
Apelację w sprawie wniosła tylko obrona Bielawnego. Odwołania od wyroku Sądu Okręgowego w Warszawie z czerwca 2016 r. nie złożyła strona oskarżycielska, czyli Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga, która oskarżała Bielawnego, oraz oskarżyciel posiłkowy Jarosław Kaczyński. Bielawny od początku mówił, że jest niewinny i wnosił o uniewinnienie.
Bielawnego oskarżono o niedopełnienie obowiązków związanych z planowaniem, organizacją i realizacją zadań ochronnych Biura Ochrony Rządu. Według prokuratury, "skutkowało to znacznym obniżeniem bezpieczeństwa ochranianych osób, czym działał na szkodę interesu publicznego, tj. zapewnienia ochrony prezydentowi RP i prezesowi Rady Ministrów" oraz interesu prywatnego osób pełniących urząd prezydenta, jego małżonki oraz urząd premiera.
Drugi zarzut to poświadczenie nieprawdy w dokumentach, jakoby fotograf współpracujący z BOR był funkcjonariuszem Biura w delegacji do Smoleńska. Za ten drugi zarzut grozi do 5 lat więzienia; za pierwszy - do 3 lat.
W śledztwie Bielawny nie przyznał się do zarzutu i odmówił wyjaśnień. Po przedstawieniu zarzutów w lutym 2012 r. ówczesny szef MSW Jacek Cichocki zdymisjonował go ze stanowiska wiceszefa BOR. Akt oskarżenia prokuratura skierowała do sądu w czerwcu 2012 r.
Sąd I instancji prawidłowo zebrał i należycie ocenił materiał dowodowy oraz dokonał prawidłowych ustaleń stanu faktycznego - tak Sąd Apelacyjny uzasadnił utrzymanie wyroku skazującego b. wiceszefa BOR gen. Pawła Bielawnego.
Bielawny w czerwcu 2016 r. został skazany przez Sąd Okręgowy w Warszawie na 1,5 roku więzienia w zawieszeniu za nieprawidłowości przy ochronie wizyt w Smoleńsku Donalda Tuska i Lecha Kaczyńskiego w 2010 r. Apelację złożyła tylko obrona Bielawnego. Nie złożyła jej strona oskarżycielska czyli Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga i oskarżyciel posiłkowy Jarosław Kaczyński.
Według SA apelacja jest niezasadna, a SO zgromadził kompletny materiał dowodowy, właściwie go ocenił i należycie uzasadnił swe rozstrzygnięcie - które SA w całości podzielił. Za prawidłowe należy uznać też ustalenia faktyczne sądu - mówił sędzia Marek Motuk w uzasadnieniu wyroku SA. Dodał, że opinia biegłych, którą kwestionowała obrona w apelacji, nie została przez SO oceniona błędnie, lecz zgodnie z zasadą swobodnej oceny dowodów.
SA odrzucił też argument apelacji, że ustawa o BOR nie obejmuje zagranicy. Sędzia Motuk podkreślił, że miejsce popełnienia czynu zarzuconego Bielawnemu wyznacza nie miejsce wizyty zagranicznej, lecz miejsce nadzoru, jaki oskarżony sprawował nad działaniami BOR - a to znajdowało się w Warszawie.
Bielawnego oskarżono o niedopełnienie obowiązków związanych z planowaniem, organizacją i realizacją zadań ochronnych BOR. Według prokuratury, "skutkowało to znacznym obniżeniem bezpieczeństwa ochranianych osób, czym działał na szkodę interesu publicznego, tj. zapewnienia ochrony prezydentowi RP i prezesowi Rady Ministrów" oraz interesu prywatnego osób pełniących urząd prezydenta, jego małżonki oraz urząd premiera. Drugi zarzut to poświadczenie nieprawdy w dokumentach, że fotograf współpracujący z BOR jest funkcjonariuszem Biura w delegacji do Smoleńska.
Za ten drugi zarzut grozi do 5 lat więzienia; za pierwszy - do 3 lat. Bielawny od początku mówił, że jest niewinny i wnosił o uniewinnienie.
Mianem "jak najbardziej słusznego" prokurator określa prawomocny wyrok 1,5 roku więzienia w zawieszeniu dla b. wiceszefa BOR gen. Pawła Bielawnego. Obrońca nie wyklucza kasacji. Sąd Apelacyjny w Warszawie prawomocnie utrzymał wyrok wobec Bielawnego, skazanego w sądzie I instancji na 1,5 roku więzienia w zawieszeniu. Apelację wniosła tylko obrona Bielawnego; nie składała jej strona oskarżycielska, czyli Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga oraz oskarżyciel posiłkowy Jarosław Kaczyński. Jest to pierwszy prawomocny wyrok sądu karnego związany z katastrofą w Smoleńsku.
Z mojego punktu widzenia jest to wyrok jak najbardziej słuszny; prokuratura zresztą nie składała apelacji w tej sprawie i w pełni zgodziła się z wyrokiem I instancji - mówił po wyroku SA dziennikarzom prok. Józef Gacek, który oskarżał Bielawnego. Jego zdaniem, w tej sprawie nie ma podstaw do kasacji do Sądu Najwyższego.
To jest uzależnione od mojego mocodawcy - tak mec. Piotr Jezierski, obrońca Bielawnego (nieobecnego na ogłoszeniu wyroku), odpowiedział na pytanie reporterów, czy złoży kasację. Według niego, w szczególnych przypadkach kasacja jest dopuszczalna także przy wyroku w zawieszeniu.
SA uznał, że sąd I instancji prawidłowo zebrał i należycie ocenił materiał dowodowy oraz dokonał trafnych ustaleń stanu faktycznego i właściwych ocen prawnych. W ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia SA Marek Motuk powiedział, że wymierzona kara jest adekwatna do stopnia zawinienia i szkodliwości społecznej zarzuconych oskarżonemu czynów.
(MRod)