Przywódca opozycji w Wenezueli Juan Guaido, który ogłosił się tymczasowym prezydentem, powiedział swoim zwolennikom, że jeśli zostanie aresztowani, oni powinni kontynuować protesty.
Przemawiając do tysięcy zgromadzonych w centrum Caracas, Guaido wzywał do "utrzymania kursu", nawet jeśli zostanie on aresztowany.
Wcześniej na Twitterze poprosił wenezuelskich pracowników konsularnych w USA o pozostanie na swoich stanowiskach mimo nakazu prezydenta Nicolasa Maduro, by wrócili do ojczyzny. Macie w swoich rękach decyzję, czy zostać i mieć uznanie Wenezuelczyków (...) - oświadczył.
Setki tysięcy Wenezuelczyków protestowały w środę w Caracas i niektórych innych miastach przeciw ponownemu wyborowi Maduro na prezydenta w zeszłorocznym głosowaniu, w którym - według opozycji - przy liczeniu głosów popełniono liczne oszustwa. Tego samego dnia Guaido, przewodniczący demokratycznie wybranego parlamentu, w przemówieniu do tysięcy swoich zwolenników ogłosił się tymczasowym prezydentem kraju.
Poparcie dla niego wyraziły m.in. USA, Kanada, Francja i większość państw Ameryki Łacińskiej. Po stronie Maduro opowiedziały się m.in. Meksyk, Kuba, Chiny i Rosja.
Do mobilizacji na ulicach Wenezueli dochodzi w momencie, gdy kraj przeżywa najpoważniejszy kryzys w swej najnowszej historii - zmaga się z niedoborami żywności i leków, a także z hiperinflacją w wysokości 10 mln proc.
Opozycja oskarża Maduro o doprowadzenie bogatego w surowce kraju do ruiny gospodarczej. 96 proc. swych przychodów Wenezuela czerpie ze sprzedaży ropy naftowej. Spadek cen surowców energetycznych w ostatnich latach znacznie pogłębił wenezuelski kryzys.
Opracowanie: