"Zaapelowałam w rozmowie z ministrem Kamińskim, żeby polskie władze dopuściły media do strefy przygranicznej, gdzie obowiązuje stan wyjątkowy" – powiedziała brukselskiej korespondentce Katarzynie Szymańskiej-Borginon unijna komisarz ds. wewnętrznych Ylva Johansson. Komisarz spotkała się w Warszawie z ministrem spraw wewnętrznych i administracji Mariuszem Kamińskim w sprawie sytuacji na polsko-białoruskiej granicy. "Są sprawy, w których się zgodziliśmy, np. że Łukaszenka nie zamierza się zatrzymać. Zgodziliśmy się, że istnieje poważne ryzyko, że Łukaszenka będzie kontynuować swoją bezprecedensową akcję agresji i że otworzy nowe szlaki, sprowadzi jeszcze więcej osób na zewnętrzne granice UE" - podkreśliła w rozmowie z dziennikarką RMF FM.
Komisarz uzgodniła z ministrem Kamińskim, że w przyszłą środę do Polski udadzą się eksperci KE. Johansson mówiła, że Unia może pomóc Polsce, zajmując twarde stanowisko wobec Łukaszenki, ale musi mieć pewność, że Polska przestrzega unijnego prawa. Podniosła też w rozmowie kwestię przepychania migrantów z powrotem za polską granicę - chodzi o tzw. push-back.
Zaproponowałam, żeby wpuszczono media do strefy, gdzie jest stan wyjątkowy i mam nadzieje, że władze to rozważą - powiedziała w rozmowie z RMF FM Johansson. Komisarz chce również obecności Fronteksu, a przynajmniej oficerów łącznikowych, na polsko-białoruskiej granicy. Chodzi z jednej strony o rodzaj kontroli tego, co się dzieje w tej strefie, a z drugiej o pokazanie Łukaszence, że polska granica jest także zewnętrzną granicą UE.
Ylva Johansson przyznała w rozmowie z RMF FM, że sama na razie nie wybiera się na polsko-białoruską granicę. Bardzo się cieszę, że minister zgodził się na przyjęcie mojej delegacji w przyszłym tygodniu i że dialog będzie kontynuowany. Cieszę się, że ustaliliśmy, że pozostaniemy w kontakcie - oświadczyła w rozmowie z brukselską korespondentką RMF FM. Są sprawy, w których się zgodziliśmy, np. że Łukaszenka nie zamierza się zatrzymać. Zgodziliśmy się, że istnieje poważne ryzyko, że Łukaszenka będzie kontynuować swoją bezprecedensową akcję agresji i że otworzy nowe szlaki, sprowadzi jeszcze więcej osób na zewnętrzne granice UE. Dlatego najlepiej, żebyśmy zachowali jedność i stanowość wobec Łukaszenki - tłumaczyła.
Korespondentka RMF FM pytała Johansson także o niedawną, kontrowersyjną konferencję prasową z udziałem ministra Kamińskiego, na której sugerowano, że część migrantów to pedofile, zoofile i terroryści. Jak przyznała, minister Kamiński nie informował ją o tego typu zagrożeniach ze strony osób, które chcą przedostać się przez granicę.
Katarzyna Szymańska-Borginon: Jaka była rozmowa z ministrem Kamińskim?
Ylva Johansson: Mieliśmy bardzo otwartą, bardzo szczerą i długą rozmowę, a także intersującą, że się tak wyrażę...
Gdy pani mówi, że potrzeba po polskiej stronie "więcej przejrzystości", to co pani ma konkretnie na myśli?
Zaproponowałam, żeby dopuszczono media do strefy przygranicznej. To była jedna z moich ważnych propozycji i mam nadzieję, że polskie władze ją rozważą. Uważam, że istotne jest, żeby dziennikarze mogli relacjonować, czy są tam np. push-backi (procedura przepychania migrantów z powrotem na stronę białoruską - przyp. red.). Uważam, że trzeba więcej przejrzystości, aby informacje o tym, co tam się dzieje, mogły docierać do społeczeństwa.
Pytała pani ministra Kamińskiego o przepychanie migrantów (push-back - przyp. red.) z rodzinami i dziećmi na stronę białoruską?
Tak, podniosłam tę sprawę. To jest właśnie argument dla większej przejrzystości. Rozumiem, że Polska przedłuża stan wyjątkowy, ale mam nadzieję, że władze rozważą, żeby to połączyć z dostępem mediów do tej strefy.
A co z obecnością Fronteksu na granicy z Białorusią, czy choćby obecnością oficerów łącznikowych?
To była jedna ze spraw, którą poruszyłam podczas rozmowy. Minister odpowiedział, że Polska - co zresztą wiem - ma bardzo silne i bardzo dobre zdolności, jeżeli chodzi o straż graniczną i policję, więc nie potrzebuje pomocy Fronteksu. Ja jednak uważam, że dobrze by było mieć np. oficerów łącznikowych Fronteksu na granicy z Białorusią. Po pierwsze ze względu na konieczność zapewnienia większej przejrzystości, a po drugie po to, żeby pokazać, że to nie jest tylko polska granica, ale także europejska granica zewnętrzna. Dlatego uważam, że to dobry pomysł, żeby była tam także obecna unijna Agencja Straży Granicznej i Przybrzeżnej - Frontex. Oczywiście należy to do decyzji polskiego rządu.
Zapowiedziała pani, że w przyszłym tygodniu w środę uda się do Polski delegacja ekspertów Komisji Europejskiej z pani dyrekcji generalnej ds. wewnętrznych. Jaki będzie konkretnie cel tej wizyty? Delegacja uda się na granicę?
O tym jeszcze nie dyskutowaliśmy, ale celem tej wizyty jest kontynuacja dialogu. Powiedziałam jasno ministrowi, że chcemy pomóc Polsce, jeżeli chodzi o ochronę granicy. Chcemy, by Unia wobec Łukaszenki zajęła zdecydowane i jasne stanowisko. Jednak musimy mieć pewność, że polskie przepisy dotyczące granicy są zgodne z unijnym prawem. Dlatego potrzebujemy rozmów i wizyty delegacji z mojej dyrekcji generalnej ds. wewnętrznych.
A pani komisarz zamierza wybrać się na polsko-białoruska granicę?
Róbmy rzeczy krok po kroku. Na razie bardzo się cieszę, że minister zgodził się na przyjęcie mojej delegacji w przyszłym tygodniu i że dialog będzie kontynuowany. Cieszę się, że ustaliliśmy, że pozostaniemy w kontakcie. Są sprawy, w których się zgodziliśmy, np. że Łukaszenka nie zamierza się zatrzymać. Zgodziliśmy się, że istnieje poważne ryzyko, że Łukaszenka będzie kontynuować swoją bezprecedensową akcję agresji i że otworzy nowe szlaki, sprowadzi jeszcze więcej osób na zewnętrzne granice UE. Dlatego najlepiej, żebyśmy zachowali jedność i stanowość wobec Łukaszenki.
Czy gdy mówi pani o "stanowczości" UE wobec Łukaszenki ma pani na myśli sankcje?
Już część sankcji zaproponowałam (wypowiedzenie części umowy o ułatwieniach wizowych - przyp. red.).
Minister Kamiński niedawno uczestniczył w kontrowersyjnej konferencji prasowej, podczas której sugerowano, że część migrantów to pedofile, zoofile i terroryści. Czy minister informował panią o takim zagrożeniu ze strony migrantów?
Nie, nic takiego w ogóle nie mówił.