Dopóki trzeci skazany za kradzież napisu z muzeum w Auschwitz nie odbierze nakazu stawienia się do zakładu karnego, krakowski sąd nie może wydać nakazu doprowadzenia go tam przez policję. Dwaj inni skazani przez sąd są już w areszcie. Nie stawili się jednak dobrowolnie, argumentując, że muszą się opiekować rodziną.
Sąd nie uzyskał potwierdzenia odbioru przez Pawła S. nakazu zgłoszenia się w zakładzie karnym do odbywania kary. Dopóki nie otrzymamy takiego potwierdzenia, że skazany odebrał nakaz stawienia się w zakładzie karnym, nie możemy nakazać doprowadzenia go tam przez policję - powiedział rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Krakowie Rafał Lisak.
W piątek krakowski sąd zarządził doprowadzenie do odbywania kary tylko dwóch skazanych za kradzież napisu z muzeum w Auschwitz. Jeszcze w tym samym dniu, niespełna półtorej godziny po otrzymaniu, policja na podstawie tego nakazu doprowadziła do zakładu karnego we Włocławku braci Łukasza i Radosława M.
Po wyroku wszyscy trzej skazani złożyli do sądu wnioski o odroczenie wykonanie kary. Powoływali się w nich na trudną sytuację rodzinną i finansową. Złożenie takich wniosków nie zwalnia jednak skazanych od stawiennictwa w zakładzie karnym dla odbycia kary.
Za kradzież napisu sąd skazał Pawła S., który podczas kradzieży pełnił rolę kierowcy, na półtora roku pozbawienia wolności. Łukasz M. został skazany na karę dwóch lat i czterech miesięcy pozbawienia wolności, a jego brat Radosław, u którego znaleziono także amfetaminę - na dwa i pół roku pozbawienia wolności.
Wszyscy muszą zapłacić po 10 tys. zł nawiązki na Fundację Muzeum Auschwitz-Birkenau oraz po tysiąc złotych jako częściowy zwrot kosztów postępowania. Wyrok zapadł 18 marca, trzy miesiące od kradzieży.