Koronawirus bardzo poważnie wpłynie na sezon Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski. Problemy już się pojawiły, a będą się niestety jedynie pogłębiać. Sprawdziliśmy, jak epidemia wpływa na plany i możliwości rajdowych załóg oraz organizatorów rajdów. Wnioski niestety są pesymistyczne. Już wiadomo, że sezon rozpocznie się najwcześniej w czerwcu, bo Rajd Świdnicki przełożono, a Rajd Nadwiślański w ogóle się nie odbędzie.
Problemy kierowców są bardzo indywidualne. Niektórzy mają zamożnych sponsorów i na razie nie muszą się jeszcze martwić. Inni szukają wsparcia lokalnych, niewielkich firm w swoich regionach, a z tym już bywa kłopot. Jeszcze inni finansują starty z zysków uzyskanych z własnej działalności gospodarczej. W razie wyboru: sport czy biznes postawią na ratowanie swoich firm. Wszystkich martwić powinien jednak okrojony tegoroczny sezon:
Ten sezon, jeżeli dojdzie do skutku, będzie bardzo ograniczony. Przypuszczam, że może zostać po prostu odwołany w całości. Są kierowcy, którzy pokrywają 99 procent budżetu z własnych pieniędzy. Inni mają umowy sponsorskie, ale czy pieniądze zostaną przekazane? Przeważnie przekazywane są transze przed sezonem i po poszczególnych startach. Jeśli nie ma rajdu to finansowanie może być utrudnione. Umowy sponsorskie powinny w kolejnych latach lepiej zabezpieczać zawodników na takie sytuacje jak obecny kryzys. Z tego co wiem takich zapisów dotychczas nie było. Sponsorzy obecnie mogą się po prostu wycofać. A zawodnik potrzebuje nie tylko pieniędzy na straty czy działania PR, aby wywiązać się z zobowiązań sponsorskich. To także środki na życie - uważa specjalista marketingu sportowego Wojciech Kopkowicz. Dodaje, że działania marketingowe firm będą schodzić obecnie na dalszy plan. Ważniejsze jest zapewnienie ciągłości biznesu i bytu pracownikom - ocenia.
Pesymistą w kontekście tegorocznego sezonu jest były wicemistrz Polski Jakub Brzeziński. Obecna epidemia to będzie klęska dla wielu dyscyplin sportu. Szczególnie dla motorsportu, za którym stoją wielkie pieniądze. Firmy sponsorujące teamy będą zamykać budżety marketingowe, a co za tym idzie, jeśli sezon rajdowy w ogóle ruszy, pozostaną w nim zespoły, które bazują na własnym finansowaniu. Ci, którzy mają kontrakty sponsorskie mogą zostać pozbawieni możliwości startu - analizuje.
W barwach Orlen Teamu ma w tym roku startować Kacper Wróblewski, choć i on mówi o możliwych problemach, bo z pomocy rezygnują mniejsi partnerzy.
Stoimy przed bardzo trudnym wyzwaniem. Na mnie też się to mocno odbija. Straciłem już jednego z mniejszych sponsorów. Wszyscy patrzą teraz na pieniądze, które mogą po prostu być potrzebne na ten trudny czas i to może się odbić na całym cyklu RSMP. Szczególnie na mniejszych zespołach. To będzie bardzo trudny okres dla wszystkich, ale mam nadzieję, że się szybko skończy - komentuje Wróblewski.
Problemy kierowców i zespołów rajdowych są bardzo zróżnicowane. Grzegorz Grzyb opowiada o środkach, które zainwestował zespół, w którego barwach ma jeździć, ale na razie nie może skorzystać z zakupionego sprzętu.
Mój zespół zakupił niedawno nowy samochód - Skodę Fabię Evo R5. To 300 tysięcy euro, ale od blisko miesiąca nie można tej rajdówki odebrać. Auto stoi w Czechach, a środki zapłacono. Ludzi trzeba utrzymać: mechaników, inżynierów, warsztat. Koszty są duże a zarobku nie ma i nie wiadomo, kiedy ewentualnie sytuacja się zmieni. To ciężki czas również dla motorsportu. Musimy się uzbroić w cierpliwość. Nie możemy renegocjować kontraktów jak piłkarze, bo w naszym realiach wygląda to inaczej. Nie ma rajdów nie ma pieniędzy. Biznes się po prostu nie kręci - tłumaczy dwukrotny mistrz Polski, Grzegorz Grzyb.
Ewentualnego wstrzymania startów nie wyklucza Łukasz Byśkiniewicz, choć zespół rajdowy, który reprezentuje, miał w tym roku poważne plany.
Przygotowania przez imię szły pełną parą. Przygotowaliśmy dwa samochody. Jeden dla mnie, a drugi dla Marcina Słobodziana. Zainwestowaliśmy sporo środków w najnowszy sprzęt. W garażu czeka na mnie nowiutki samochód. Miałem już pierwsze testy, kolejne były planowane, ale wszystko stanęło. Sytuacja ekonomiczna jest niepewna. Jestem na łączach z moimi partnerami na ten sezon. Musimy to obserwować, bo jeśli pojawią się większe problemy na rynku, które odbiją się na sponsorach to będziemy musieli zweryfikować nasze plany. Możliwe, że budżety marketingowe zmaleją. Jeśli firmy mniej sprzedają, mniej zarabiają to będą mniej wydawać na promocję. Choć pojawiły się o takie głosy, które mówią, że mimo kryzysu trzeba pokazać siłę i pojechać. Niektórzy gwarantują mi wsparcie. Jeżeli będziemy musieli zrobić przerwę w startach to ja to uszanuję. Za opony, paliwo rozliczamy się z zespołem obsługującym samochód w euro. Przy obecnym kursie muszą powiększyć nieco budżet - konkluduje rajdowiec i jednocześnie dziennikarz motoryzacyjny.
Mistrz Polski z 2019 roku Mikołaj Marczyk ma świadomość, że sportowe realia po epidemii się zmienią. Ten świat może być troszkę inny dla sportowców, których starty są zależne od budżetów marketingowych dużych firm. Może okazać się to trudy czas nie tylko w krótkiej, ale i w dłużej 2,3-letniej perspektywie, gdy gospodarka będzie potrzebowała czasu na odbudowę. To dla nas zagrożenie, ale i szansa, w której trzeba się odnaleźć. Jako sportowiec nigdy nie narzekam. Obecna sytuacja dotyka nas wszystkich bardzo podobnie - przyznaje.
Są już także zawodnicy, którzy od swoich sponsorów usłyszeli wprost, że pieniądza na marketing trzeba przeznaczyć na działalność firmy - choćby po to, by utrzymać zatrudnienie. Są także rajdowcy, którzy sami finansują swoje starty ze środków, które wypracowują we własnych firmach czy przedsiębiorstwach. Tak swoje starty zabezpiecza Sylwester Płachytka, którego firma produkuje akcesoria z tworzyw sztucznych wykorzystywane w motoryzacji czy budownictwie.
Sytuacja na rynku jest nadzwyczajna. Nasza firma też to odczuje. My jeździmy z własnych środków, rajdy traktujemy hobbystycznie. To pasja, miłość, ale sport schodzi teraz na drugi plan. Mieliśmy już wybrany zespół z Węgier. Teraz to stoi pod dużym znakiem zapytania. Na teraz musimy zawiesić starty i czekamy na rozwój sytuacji. Musimy zadbać o płynność firmy, pracowników. Mam nadzieję, że wyjdziemy z tego obronną ręką -podsumowuje kierowca z Dolnego Śląska.
Szkolenia, kursy, eventy dla firm to ważna gałąź branży motoryzacyjnej, a szkoły bezpiecznej jazdy chętnie korzystają z wiedzy i doświadczenia kierowców i pilotów rajdowych. Teraz cała branża leży. Oby to nie trwało długo - mówi pilot rajdowy Robert Hundla, który w tym sezonie miał jeździć wspólnie z Marcinem Słobodzianem. Jak podkreśla, biznesowe plany chciał w tym roku pogodzić z rajdową pasją.
Planując sezon biznesowy działania podporządkowałem pod cykl Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski. Podobnie osoby, które ze mną współpracują, bo są wśród aktywni zawodnicy. Jeżeli sezon uda się rozpocząć z opóźnieniem to działania sportowe i biznesowe zostaną skumulowane w krótkim czasie. Pojawi się problem z terminami i uczciwie powiem, że wybiorę biznes, choć spróbuję to wszystko poukładać. W eventach, szkoleniach bierze udział spora grupa kierowców czy pilotów rajdowych. To dla nich niełatwy czas. Obawiam się też, że sponsorzy rajdowych załóg zaczną się wykruszać, ale jako przedsiębiorca rozumiem takie działania - przyznaje.
Kłopoty nie omijają rajdowych załóg, sponsorów, ale także firm, które serwisują samochody rajdowe, wypożyczają je albo tworzą do nich silniki. Jedną z nich jest śląska firma RallyTechnology, która współpracuje z wieloma polskimi kierowcami. Robert Gabryszewski przyznaje, że problemy już teraz są bardzo duże.
Takie firmy jak nasza zimę spędzają dzięki środkom wypracowanym w sezonie. Oczywiście zimą zarabiamy, ale to nie są porównywalnie mniejsze środki. Czekaliśmy na nowy sezon, bo zużyliśmy rezerwy finansowe. Na stałe w firmie pracuje osiem osób. Teraz mamy do odbioru Volkswagena Polo R5. Dotychczas zapłaciliśmy zaliczkę. Musimy dopłacić resztę środków, ale zmiana kursy euro spowodowała, że potrzebujemy kilkadziesiąt tysięcy złotych więcej. Mieliśmy też zaplanowane testy, które oczywiście się nie odbyły. Nawet przy zachowaniu wszelkich środków higieny nie byłoby na to szans, bo straż pożarna czy służby medyczne mają zakaz wykonywania zadań komercyjnych. W Europie jesteśmy też znani z budowy silników, ale już kontrahenci powiedzieli nam, żebyśmy się wstrzymali z pracami. To dla nas kolejne braki po stronie dochodów. Jeżeli sezon uda się rozpocząć to będziemy mieli chaos - ocenia. Wszystko skumuluje się w krótkim czasie: cykl RMSP, mistrzostwa Europy, w których także bierzemy udział. Teraz różne imprezy są przekładane, ale czy na terminy ostateczne? Nie wiadomo. Trudno coś zaplanować. Na razie wszyscy się łudzą, że sezon uda się uratować, ale ciężko będzie wszystko skumulować w drugiej części roku. Oczywiście przyglądałem się pomysłom naszego rządu dla przedsiębiorców, ale to jest dla mnie śmieszne. Zwolnienie z opłat ZUS jest dobre dla taksówkarza, który pracuje na własnej działalności gospodarczej, ale nie dla firmy, która do działalności potrzebuje konkretnych obrotów finansowych - dodaje.
Już kilka dni temu podjęto decyzję o przełożeniu 48. Rajdu Świdnickiego-Krause, który miał rozpocząć zmagania w cyklu RSMP. Impreza ma się odbyć w lipcu. W ogóle nie odbędzie się Rajd Nadwiślański. Organizator - Automobilklub Polski poinformował o jego odwołaniu w miniony czwartek. Powód to kłopoty ekonomiczne. Wcześniej Krzysztof Maciejewski z automobilklubu mówił RMF FM: "Mało który organizator w Polsce zarabia na rajdach lub wychodzi na zero. Może jeden, dwóch. My co roku dokładamy do tego środki z naszej działalności gospodarczej. Także ze szkoleń. Teraz takich wpływów nie mamy. Jeśli epidemia się skończy i będzie można rozpocząć sezon pozostaje pytanie czy będą środki na organizowanie rajdów". Jak się okazuje niektórym już teraz zaczyna ich brakować.
Dalej sytuacja wcale nie wygląda lepiej. Rundą mistrzostw kraju w czerwcu ma być rajd na Litwie. Co, jeśli do tego czasu granice Polski będą zamknięte albo Litwini nie będą wpuszczać na teren swojego państwa osób z zewnątrz? Różne pytania budzi Rajd Polski, który pod koniec czerwca ma być także rundą Mistrzostw Europy ERC. Czy zagraniczni kierowcy będą mogli przyjechać do Polski? Czy kalendarz cyklu ERC nie zostanie ostatecznie zmieniony? Na razie przełożono Rajd Azorów i Rajd Wysp Kanaryjskich, ale kibice powinni liczyć się z kolejnymi opóźnieniami i zmianami. Nie można ich na razie wykluczyć. W sierpniu w krajowym kalendarzu mamy Rajd Rzeszowski. Wrzesień to Rajd Śląska.
W momencie wybuchu epidemii rozmowy z naszymi partnerami były bardzo zaawansowane. Niestety na ten moment wszystko jest zawieszone. Nasi partnerzy, którymi są m.in. urzędy, muszą uczestniczyć w opanowaniu sytuacji w kraju. Do rozmów wrócimy jak sytuacja się ustabilizuje - mówi Grzegorz Wróbel z Automobilklubu Ziemi Tyskiej.
W 2017 roku w cyklu RSMP w poszczególnych rundach startowało zaledwie po kilka samochodów R5. Miniony rok przyniósł pod tym względem duże zmiany. Do mocnych rajdówek przesiadło się sporo młodych, ambitnych zawodników. Nie wszyscy z powodów finansowych zdołali dokończyć sezon po tym jak rozbili swoje samochody, ale progres był widoczny. Teraz musimy się przygotować na odwrót tej tendencji - uważa Grzegorz Grzyb. Sytuacja jest dynamiczna. Nikt nie wie co będzie za kilka tygodni, miesięcy. Sporty motorowe na pewno będą przeżywały bardzo ciężki okres. Pierwsza runda przełożona. Druga nie zostanie rozegrana. Zobaczymy jakie będą kolejne dyrektywy. Nasz sport jest bardzo kosztowny. Niezbędne są duże budżety. Dziś firmy będą się borykały z licznymi problemami i marketing i reklamę przerzucą na dalszy plan. Wpływ epidemii będzie olbrzymi - dodaje.
Grzegorz Grzyb regularnie ściga się u naszych południowych sąsiadów. Jak podkreśla, sytuacja w tych krajach także nie wygląda różowo.
Miałem w planie wziąć udział w mistrzostwach Słowacji oraz mistrzostwach Węgier. Miałem też pojawić się w Czechach. Już dochodzą mnie słuchy, że na Słowacji będzie bardzo ciężko zrealizować sezon. Na dziś już połowa rund jest odwołana. W Czechach sytuacja jest podobna. Na Węgrzech jeżeli sytuacja się unormuje to w czerwcu być może pojawi się szansa na pierwszy rajd, ale bez zawodników z zagranicy. Sytuacja wszędzie jest bardzo ciężka. Ale jest tyle innych problemów, że te po prostu schodzą na dalszy plan - zauważa.
W Czechach przez kilka lat jeździła rajdowa załoga braci Szejów: Jarosław i Marcin. Teraz planowali powrót do cyklu RSMP:
W Czechach odwołano już kilka rajdów. Organizatorzy informują o problemach, bo wycofują się sponsorzy. Z tego, co wiem, tam państwo zadziałało szybko, jeśli chodzi o wsparcie dla gospodarki. Pakiet ratunkowy już tam działa. Ciężko powiedzieć, jak zachowają się nasi sponsorzy. Chcieliśmy wrócić do mistrzostw Polski. Przejechać cały cykl RSMP, Rajd Barbórka. Pojawili się nowi partnerzy. Chcieliśmy wrócić do mistrzostw Polski. Na razie firmy działają, ale co będzie dalej? Nie wiem- mówi Marcin Szeja.
Różne plany, różne oczekiwania, ale w środowisku polskich rajdów jedno łączy obecnie wszystkich - niepewność. Im dłużej potrwa epidemia i później problemy ekonomiczne, tym bardziej ucierpią polskie rajdy. Rajdy nauczyły mnie pokory i improwizacji. Ten rok jest takim czasem improwizacji. Trzeba mieć otwartą głowę i dostosowywać się do sytuacji - podsumowuje Mikołaj Marczyk.
Kilka dni temu Szkoci jako pierwsi w całości odwołali swoje rajdowe, krajowe mistrzostwa. Czy ich śladem pójdą kolejne państwa w tym Polska? Na razie zbyt wcześnie na stawianie sprawy na ostrzu noża, ale Polski Związek Motorowy powinien przygotować się nawet na te najbardziej pesymistyczne scenariusze. Pamiętajmy, że wstrzymane są w Polsce także wszystkie serie wyścigowe. W całej branży działają tysiące osób - mechanicy, inżynierowie, zawodnicy, ale także cała ogromna grupa osób, które z tego typu imprezami współpracują. Wszyscy muszą przygotować się na trudne czasy.