Minister zdrowia zarządził dodatkowe badania przesiewowe górników. Wczoraj do badań pobrano dwa i pół tysiąca próbek, dziś ma być ich dwa razy więcej. Próbki pobierane są w pięciu wyznaczonych miejscach. Szef resortu zdrowia podjął również decyzję o wprowadzeniu wzmocnionej kontroli sanitarnej na Śląsku.
Do pobieranie próbek wyznaczono pięć specjalnych miejsc, gdzie górnicy przyjeżdżają samochodami. Badanie trwa około trzech minut, a wymaz z gardła pobierany jest po otwarciu szyby samochodu, nie ma konieczności opuszczania pojazdu, co ma nie tylko przyspieszyć cały proces, ale też ograniczyć ryzyko rozprzestrzeniania się koronawirusa. Pobrane w ten sposób próbki badane są w pięciu laboratoriach poza województwem śląskim.
Badania przesiewowe górników trwają od czwartku. Obecnie chwili najwięcej zakażonych jest w trzech kopalniach Polskiej Grupy Górniczej oraz w jednym zakładzie Węglokoksu i jednej kopalni Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Do tej pory zakażenie w tych placówkach potwierdzono u ponad pół tysiąca pracowników. Na szczęście zdecydowana większość z nich jest w dobrym stanie.
Ze względu na obecną sytuację, to powiatowych Sanepidów na Śląsku skierowano dodatkowych inspektorów z innych części kraju.
Łukasz Szumowski polecił Głównemu Inspektorowi Sanitarnemu wysłanie na Śląsk większej liczby ekspertów sanepidu.
Szef resortu zdrowia zaznaczył, że ponad 95 proc. osób zakażonych przechodzi chorobę "całkowicie bezobjawowo". Mając świadomość tego, że Śląsk jest gęsto zaludnionym terenem, gdzie jest zlokalizowanych bardzo dużo zakładów pracy, chcemy tę akcję ciągnąć do momentu, dopóki nie będzie opanowana całkowicie sytuacja w tych ogniskach - dodał.
Szumowski zaapelował do górników i ich rodzin, by w najbliższym czasie pozostali w domach. Większość z nich po prostu choruje bezobjawowo, więc intensyfikujemy maksymalnie nasze działania, żeby jak najszybciej tę grupę przebadać, przetestować, odizolować chorych od zdrowych - podkreślił minister.
Pytany o sytuację w szpitalach na Śląsku, minister odparł, że "jest w nich około połowa obłożenia, w związku z tym, jest tam jeszcze duża przestrzeń do leczenia chorych". Szczęście w nieszczęściu jest takie, że ponad 95 proc. tych ludzi jest całkowicie bezobjawowa. To nam trochę pomaga, bo nie wymagają oni hospitalizacji na dzień dzisiejszy - dodał.