Po przejściu szczytowego okresu epidemii koronawirusa mieszkańcy chińskiego miasta Kanton rozluźnili kontrole, wrócili do pracy i znów tłumnie wychodzą na ulice. Strach powrócił jednak do dzielnic, w których wykryto ostatnio szereg nowych infekcji.
W starej części miasta tłumy ludzi odwiedzają hurtownie, przeciskają się wąskimi uliczkami i robią zakupy na targach z mięsem i warzywami. Grupy seniorów znów grają na chodnikach w chińskie szachy. Restrykcje nie są już pilnie przestrzegane, ludzie przechodzą przez ustawione w związku z epidemią ogrodzenia i barykady.
W godzinach szczytu mieszkańcy 15-milionowej metropolii ponownie tłoczą się w autobusach i wagonach metra, którymi dojeżdżają do pracy. Tłok wciąż jest jednak nieco mniejszy niż przed pandemią.
Znów opustoszały natomiast ulice w okolicy Taojin, dawnego centrum biznesowego, gdzie według komunikatów miejscowych służb medycznych wykryto w ostatnich dniach szereg nowych przypadków koronawirusa. Szczególny niepokój wywołało potwierdzenie infekcji u pracownika kawiarni jednej z dużych międzynarodowych sieci.
Po okresie rozluźnienia okoliczne restauracje znów serwują w tym rejonie miasta tylko dania na wynos, a część sklepów zawiesiła sprzedaż samoobsługową. Restauratorzy i sklepikarze, z którymi rozmawiała PAP, skarżą się na brak klientów.
Prawie nie mamy klientów. Wpływ tej epidemii na gospodarkę jest wszechstronny. Fabryki nie mogły pracować, teraz nie ma zamówień, bo nikt nie kupuje, osłabła konsumpcja - powiedziała kobieta prowadząca butik odzieżowy na Taojinie.
Tu w okolicy wiele sklepów odzieżowych i salonów piękności już nie wznowi działalności (...) Być może biznes wróci do normy pod koniec tego roku. Być może dopiero w przyszłym roku - dodała.
Władze Kantonu ogłosiły tymczasem, że od 27 kwietnia działalność zaczną stopniowo wznawiać szkoły średnie. Powracający do klas uczniowie i nauczyciele zostaną przebadani na koronawirusa. W pierwszej partii przewidziano bezpłatne testy dla 30 tys. nauczycieli i 167 tys. uczniów - przekazały miejscowe media.